Jeśli nie możesz zostać najpiękniejszą kobietą świata, ani najmądrzejszą, ani najbogatszą, to mamy dla ciebie złą wiadomość: najniebezpieczniejszą kobietą świata też nie zostaniesz. Ten tytuł wraz z pasem UFC przygarnęła brazylijska zawodniczka Cris Cyborg.
Wiele dziewczyn myślało inaczej i próbowały się zmierzyć z mistrzynią kategorii piórkowej UFC. Bez skutku. Dopiszcie do tego to, że tak naprawdę niewiele jest pań zawodniczek, które w ogóle chciałyby walczyć z Brazylijką.
Zwycięska passa Cyborg trwa już ponad 12 lat. Można by powiedzieć, że nie zapowiada się zejście z tronu, ale tak długa seria aż prosi się o przerwanie.
Na ścieżce kolizyjnej ustawiła się kolejna „ofiara”… oj przepraszam, to ustalimy może dopiero po walce.
To właścicielka pasa kategorii koguciej UFC – Amanda Nunes. Młodsza z Brazylijek nie ma aż tak imponującej serii zwycięstw, lecz wydaje się, że dywizja została przez nią zdominowana. Walka dwóch mistrzyń to to co w UFC ostatnio jest na fali. Pod warunkiem, że przymkniemy oko na to, że trudno jest znaleźć dla Cris Cyborg poważną rywalkę.
Trudno jest też upatrywać szans Amandy Nunes w tym starciu, a jednak można w pewien sposób liczyć na całkiem wyrównany pojedynek. Przynajmniej taką nadzieję dało nam starcie Cyborg – Holm (Córka Pastora przetrwała na dystansie pięciu rund, ale przegrała przez decyzję).
I Cris i Amanda biją szybko i biją mocno. Póki co lepszych nie ma w tych dywizjach. Dla jednej z nich będzie to szansa by być niczym Daniel Cormier i zabrać dwa pasy mistrzowskie do domu.
Zastanawiam się jak to jest: być Cris Cyborg. Czy ona jest pewna siebie? Gdy idzie na trening, gdy idzie na ważenie, gdy wchodzi do klatki? A może to życie w permanentnej presji – czy znów dam radę? Wielka siła niesie za sobą wielką odpowiedzialność.
Poza tym wiadomo, że najgorzej się spada z wysokiego konia. Jednakże ani w mediach społecznościowych ani w wywiadach Cyborg nie wygląda na zestresowaną. Wprost przeciwnie – wydaje się, że odżyła gdy wreszcie ściska pas UFC, nie musi obijać dziewczyn na mniejszych galach. Zapewne każda walka dla niej to wyzwanie. To zapewne clue bycia Cris Cyborg – chce się sprawdzać cały czas. I zarabiać za to kupę forsy.
Za wiele rzeczy można nie lubić mistrzyni z Brazylii, ale jej prosta natura wojownika, który idzie do pracy, jak każdy z nas, przekonuje mnie. Jest najlepsza w swoim zawodzie. Awansu już nie będzie, bo wyżej nie podskoczy. Teraz zostaje tylko stres, że ktoś cię strąci z tronu.
Nie zastanawiam się za to jak to jest być Amandą Nunes. W gruncie rzeczy nie warto wchodzić w skórę potencjalnych przeciwniczek pani Cyborg.
Kolega Mariusz z ITC stwierdził, że nie uwierzy, że dojdzie do tej walki dopóki faktycznie nie zobaczy obu zawodniczek w klatce. Coś w tym jest, bo Nunes ma w sumie całkiem sporo: też ma pas, jakąś kasę również zgarnia, do tego w swojej dywizji jest postrachem dla reszty. Walka z Cyborg wydaje się niepotrzebnym ryzykiem.
Ja jednak uważam, że powinno dojść do tej walki i Amanda nie ucieknie z podwiniętym ogonem tuż przed UFC 232.
Nunes zapewne skuszą ostatecznie dwie rzeczy: drugi pas oraz czek na większą sumę. Niejednemu zawodnikowi wystarczy pomachać dolarami przed twarzą i skoczy do klatki choć wie, że szanse na wygraną są marne.
To jest jednak MMA. Wiesz, że będzie taka walka: idziesz na gym i trenujesz dopóki nie opadniesz z sił, a potem trenujesz jeszcze trochę.
Czy pisanie kolejnego felietonu o kolejnej walce Cyborg ma sens? Takie samo jak wychodzenie z nią do walki. Zapewne nic z tego nie wyjdzie i kolejne pisanie o kolejnej walce tej pani z <wpisz jakąś rywalkę> to ostatecznie po prostu pisanie o Cris.
Tak samo jak jej walki. Do klatki wchodzą dwie, a potem Cyborg zabiera pas do domu.