(Foto: UFC/Zuffa)
Niesamowita publika, wielkie emocje i przeraźliwa cisza – tak w skrócie można opisać wydarzenia dzisiejszego poranka w sztokholmskiej Tele 2. W tym tekście postaramy się przedstawić największe zaskoczenia gali. Nie zapomnimy także o tych którzy zawiedli.
- Anthony „Rumble” Johnson – nokaut na Gustafssonie to najważniejsza wygrana w jego karierze. Nikt wcześniej nie znokautował „Maulera”. Mimo że był skazywany na porażkę i pożarcie (przez szwedzka publikę) zdołał dokonać właściwie niemożliwego.
- Ryan „Darth” Bader – wygrana nad Philem Davisem wywinduje go wysoko w rankingach. Mimo iż walka nie porwała to taka wygrana znacznie zbliży Badera do walki o pas. Pełen dystans i wymęczona decyzja nie przynosi chluby, jednak gdy walczy się z takim rywalem jak Davis – to zmienia postać rzeczy.
- Kenny Robertson – mocny nokaut to zawsze powód by zwrócić uwagę na walkę/zawodnika. Robertson zwalił Alieva piekielnym sierpowym i tam dokończył dzieła zniszczenia. Miłe dla oka.
- Makwan Amirkhani – najszybszy nokaut w historii? 6 sekund potrzebował Amirkhani na znokautowanie Ogla. Latające kolano, podbródkowy i 2 ciosy w parterze. Tyle potrzebował Fin.
- Nikita Krylov – wyśmiewany, obiekt kpin fanów pokazał że wcale nie jest takim „ogórem”. „Al Capone” od początku wydawał się lepszy, wykorzystał swoje długie ręce i zadusił Nedkova gilotyną.
- Szwedzka publiczność – niesamowity doping! Środek nocy a na stadionie komplet który dopinguje nawet nie swoich zawodników. Warto odnotować świetne zachowanie po walce wieczoru kiedy to po dłuższej chwili ciszy rozległy się brawa dla Johnsona.
- Alexander Gustafsson – był faworytem, walczył w domu, zawiódł. „Mauler” popełnił spory błąd po tym jak zaatakował front kickiem. Odsłonięcie się w walce z taką armatą jak Johnson grozi upadkiem. Tak też się stało. Alexander próbował się jeszcze bronić, jednak napór przeciwnika wziął górę.
- Dan Henderson – czas już odejść, kolejna szybka porażka przed czasem dobitnie pokazuje że czas Hendersona się skoczył. Przykro było oglądać Dana który po raz kolejny schodzi pokonany.
- Phil Davis – zupełnie bezbarwny występ. Jego słowa o tym że jest najlepszym grapplerem w MMA zupełnie nie znalazły odzwierciedlenia w walce. Karma wraca. W walce z Machidą taka decyzja była na korzyść „Mr. Woderfoul”. Wczoraj los wyrównał rachunki.
- Anthony Christodoulou – to nie jest poziom UFC. Zupełna pomyłka, brak jakiejkolwiek płaszczyzny walki i „dopiero” nokaut w drugiej rundzie.
- Konstantin Erokhin – miał namieszać ze swoim ciosem. W pierwszej walce szybko przekonał się że MMA to też parter który u niego strasznie kuleje.