Brazylijczyk – Herbert Burns (10-2) udanie zadebiutował pod sztandarem organizacji UFC, piekielnie ciężko nokautując Nate’a Landwehra w pierwszej rundzie.

Runda 1:

Burns zatracił się w swej agresji, że po przestrzelonym kopnięciu wylądował na plecach. Po kilku celnych kopach, przeniósł udanie walkę do parteru, gdzie spróbował duszenia anakondą. Wydawało się, że uchwyt jest złapany ciasno i kwestią czasu jest klepanie Nate’a Landwehra. Ten jednak wstał, choć Brazylijczyk nadal trzymał uchwyt, mimo bycia w stójce. Po dwóch minutach, Amerykanin uwolnił się z duszenia i w klinczu zadał kilka ciosów, zepchniętemu na siatkę Burnsowi barkiem, dokładnie, jak przed tygodniem Conor McGregor. Po chwili Landwehr mocno ruszył, na co Burns odpowiedział niesamowitą kontrą kolanem. Cios ten totalnie odciął świadomość Nate’owi.