Felieton dotyczący karty walk, która była tak bardzo hejtowana chciałem napisać jeszcze wtedy, gdy w karcie walk był Krzysiek Jotko, Claudia Gadelha i Jason Saggo, a Damian Stasiak nawet o występie na krakowskiej gali nie marzył. Cieszę się, że odłożyłem to na ten moment, bo wtedy wszyscy napisali wszystko o tej rozpisce, a teraz można na chłodno opisać to, co mogliśmy zobaczyć w sobotę 11 kwietnia.

Taylor Lapilus vs Rocky Lee

Cóż, to była najmniej interesująca walka z perspektywy polskiego fana. Wynik też nie był zaskoczeniem, choć spodziewałem się wiele mniej po tym starciu. Naprawdę niezłe otwarcie gali, kilka ciekawych wymian w stójce, dynamiczny początek, mi i publice się podobało. Myślę, że dostaliśmy więcej niż oczekiwaliśmy, poza tym była to pierwsza walka UFC w Polsce, warto mieć ją „odhaczoną”. Największą niespodzianką w tej walce nie byli sami zawodnicy, a sędzia. Nikt początkowo nie zwrócił uwagi, kto wszedł do oktagonu, dopiero, gdy Bruce Buffer przedstawił Łukasza Bosackiego, to rozległy się brawa. Świetna sprawa, liczę, że będzie regularnie występował na wszystkich europejskich galach, a z czasem może i za granicami starego kontynentu. Ogólnie początek na plus.

Marcin Bandel vs Steven Ray

Fatalnie zrewanżował się „Bomba” polskim kibicom za wcześniejszą porażkę. Wtedy wytrzymał 61 sekund, teraz po 1 minucie i 35 sekundach 2 rundy sędzia przerwał walkę, dając tak naprawdę dużo czasu Marcinowi na wybrnięcie z tej fatalnej pozycji, w której Ray zasypywał go ciosami. Kręcił, kombinował, ale ciosy wchodziły jeden po drugim. UFC to jest miejsce, które weryfikuje całą Twoją karierę, dotychczasowe zwycięstwa i rywali. Nadal chcę wierzyć, że to głowa nie pracuje odpowiednio u Bandla, ale głowa to główna składowa odpowiedniego przygotowania się do walki, więc jeśli Marcin jej nie przygotowuje do tak ważnego starcia, to oznacza, że to nie jest miejsce dla niego. Przez cały ten czas, który spędził w klatce UFC nie dał żadnej nadziei, że będzie lepiej. Jego talent nie potwierdził się tam gdzie powinien. Jeśli włodarze światowego giganta zwolnią Polaka, co będzie w 100% zrozumiałe, to liczę, że odbuduje się na europejskim rynku i być może po serii kilku efektownych zwycięstw wróci do świata marzeń.

Izabela Badurek vs Aleksandra Albu

Kolejny dramatyczny występ na tej gali. Iza i jej sztab weszli „All In”. Mieli do wyboru odrzucić propozycję kontraktu lub podjąć się karkołomnego zadania w postaci zejścia tak naprawdę o 2 kategorie niżej. Iza w swojej poprzedniej walce nie potrafiła zmieścić się w ustalonym limicie 64kg, ważyła 65,1kg. 10 tygodni później musiała wyrobić limit o 12kg niższy, a o ponad 13kg niższy niż wniosła na wagę podczas ważenia przed ACB 13 w Płocku. Nawiązała współpracę z dietetyczką Iron Horse Series, pomagał jej klubowy kolega Akop Szostak – trener kulturystyki i tak naprawdę wykonali tytaniczną pracę. Iza ważyła „jedynie” o ok.1kg za dużo podczas ważenia w krakowskiej Tauron Arenie. Niestety utrata 20% swojej wagi ciała + kilkanaście jednostek treningowych w tygodniu dla kobiety nie jest zadaniem do wykonania od ręki. Zagrała Va Banque, odstawała od Albu w stójce, zapasach i jak pokazał koniec walki, również w parterze. Alex wiedziała, że Iza będzie szukać obaleń, więc przygotowała dla niej niespodziankę w postaci gilotynowego duszenia. Weszło jak w masło, Rosjanka niczym Rafał Moks zapina gilotynę i rewelacyjnie debiutuje. Badurek musi ustabilizować wagę na poziomie 57-58kg, utrzymywać ją, nadal korzystać ze wsparcia dietetycznego i uodpornić się psychicznie na ciągłe pytania o wagę, z którą ma permanentny problem. Odnoszę wrażenie, że ta presja środowiska odbiła się na psychice Polki, stała się być może nawet obsesją. Warto teraz odpocząć, wziąć się w garść, przyzwyczaić organizm do nowej dywizji i wrócić silniejszym. Trzymam kciuki.

Daniel Omielańczuk vs Anthony Hamilton

Następny mocny cios w twarz i wiarę polskiego fana MMA. Daniel wszedł zdeterminowany i gotowy, lecz pierwsza akcja, w której się poślizgnął/potknął oddając dominującą pozycję rywalowi, była zwiastunem nieudanej walki. Widać było poprawę w zapasach, lecz siła i warunki fizyczne były po stronie Hamiltona, który z uporem maniaka wyciskał z Polaka wszelkie siły w klinczu pod siatką. Niestety Ankos Zapasy Warszawa nie był w stanie podczas kilku miesięcy podnieść poziomu Daniela do poziomu UFC. Omielańczuk wyglądał lepiej niż w walce z Jaredem, ale postęp ten może nie zadowolić właścicieli UFC. W przeciwieństwie do Marcina Bandla, Daniel ma tyle szczęścia, że jego dywizja jest bardzo słabo obsadzona i co raz mniej ciekawa, nawet na poziomie ligi mistrzów MMA. Rekord 1-2 nie musi oznaczać zwolnienia, ale jeśli ono nastąpi, to nie będzie bezpodstawne. Czekamy i liczymy na pozytywne wieści zza oceanu. Ta porażka przy okazji może uświadomi wszystkich, że wyjazdy do USA na treningi/sparingi nie są konieczną składową dobrych przygotowań, co potwierdza poza Asią Jędrzejczyk Bartek Fabiński i Paweł Pawlak.

Damian Stasiak vs Yaotzin Meza

Czwarty bolesny werdykt walki tego wieczoru należał to zawodnika, który sam musiał być w ciężkim szoku, gdy dowiedział się o kontrakcie od UFC. Damian przegrał bez kontrowersji, ale wśród Polaków odnoszących porażki na gali w Krakowie, zdecydowanie zaprezentował się najlepiej, ba! Miał szansę wygrać ten pojedynek, lecz zbyt często na siłę szukał parteru czy też poddania, głównie w niepunktowanej pozycji. Na pewno podszedł do rywala bez kompleksów, nie było też na nim presji i zdecydowanie zasługuje na kolejną szansę, tym bardziej, że walkę wziął z marszu. Absolutnie widzę tu więcej pozytywów niż w jakiejkolwiek innej przegranej walce naszych rodaków na tej karcie walk.

Sergio Moraes vs Mickael Lebout

Po 4 porażkach z rzędu naszych zawodników, ciężko mi było utrzymać myśli w pełnej koncentracji na tej walce. Pamiętam wiele klinczu, z resztą jak w znakomitej większości walk tego wieczoru. Kibicowałem i stawiałem na Lebout, ale jednak Brazylijczyk udowodnił, dlaczego był jednym z największych faworytów tego wieczoru i dość pewnie wypunktował Francuza w jego debiucie, choć był to najnudniejszy pojedynek podczas całej gali. W następnej walce Lebout powinien zmierzyć się z innym przegranym tej gali – Sheldonem Westcottem o dalszy angaż w UFC. Moraes w takim razie być może z Pawlakiem…

Bartosz Fabiński vs Garreth McLellan

Ledwo dychający polski kibic zostaje reanimowany i po 15 minutach wraca do żywych po pierwszym zwycięstwie Polaka na pierwszej gali UFC w Polsce. Bartek pokazuje umiejętności, przygotowanie fizyczne, kondycyjne, zimną głowę i konsekwentną do granic taktykę. Miał w kieszeni 2 rundy, a mimo to nie odpuścił w ostatniej odsłonie walki, kontynuując morderczy klincz, który jak automat przechodził w brutalne obalenia. Wzór amerykańskiej szkoły MMA w rodzimym wydaniu. Efektywnie i efektownie Fabiński debiutuje w najlepszej organizacji MMA świata i daje nadzieje na przyszłość. Czekamy na następnego rywala i oficjalne potwierdzenie kategorii wagowej, w której będzie występował. Zawodnik S4 Fight Club zbijał ok.6kg, więc dywizja do 77kg, w której miał już okazję się zmierzyć zaraz przed debiutem w UFC, jest jak najbardziej realna i jeśli Bartek razem ze swoim sztabem będą potrafili zachować po zbiciu do niższej dywizji atuty ze średniej kategorii wagowej, to nie ma się nad czym zastanawiać.

Leon Edwards vs Seth Baczyński

Nie ma się co rozpisywać nad tą walką. Jeden strzał i pozamiatane, 8 sekund to prawdopodobnie nowy rekord gal Europejskich, a może nawet wszystkich gal UFC poza USA. Tak się zwalnia rywali z federacji. Baczyński notuje 3 porażkę z rzędu i być może zobaczymy go nad Wisłą. Edwards daje jasny sygnał w swojej dywizji – Wróciłem!

Maryna Moroz vs Joanne Calderwood

Wow! Zawodniczka, która była jednym z największych underdogów(a może w tym wypadku underbitch?) tej gali wprawia w osłupienie samą mistrzynię. Była lepsza w stójce, pokazała lepszy klincz, lepsze zapasy i lepszy parter, coś niesamowitego. W ciągu sekundy kupiła 10 tysięcy ludzi, by potem bezmyślnie wszystko zniweczyć rzuceniem wyzwania Joasi. Mistrzyni na jej podwórku się nie tyka – to grozi śmiercią. JoJo nawet, gdy w następnej walce wygra, to w tym roku na pewno nie stanie naprzeciw naszej „Demolition Girl”, a jeśli Gadelha nadal będzie unikać testów, to po kolejnej wygranej Moroz stanie się pretendentką i ja chcę to zobaczyć!

Paweł Pawlak vs Sheldon Westcott

Jak feniks z popiołów! Takiego Pawła chcieliśmy zobaczyć, pewnego siebie, zdecydowanego, realizującego założenia taktyczne. Pokazał, że w Berlinie był to wypadek przy pracy. Teraz zagrała przede wszystkim głowa, która doprowadziła do zwycięstwa i zapewniła spokojną przyszłość w federacji UFC. Teraz chętnie zobaczyłbym Pawła z Sergio Moraesem, tak jak pisałem przy okazji walki Brazylijczyka. Nie ukrywam też, że walka z Lebout nie była by nietrafionym zestawieniem. Jest w kim wybierać na tej półce.

Jan Błachowicz vs Jimi Manuwa

„…Jestem bardzo zły na siebie, bo przegrałem pojedynek, który był do wygrania. Zupełnie nie rozumiem – z perspektywy czasu – jak mogłem ubzdurać sobie, że prowadzę w tej walce i dyktuję warunki. Dopiero po pojedynku stopniowo docierało do mnie, jak bardzo zawaliłem i że nie zrobiłem w tym pojedynku nic, aby zwyciężyć z Manuwą, który był na wyciągnięcie ręki. Nie próbowałem zejść ani nie wywierałem presji na rywalu, co miało być głównym kluczem do wygranej. Chciałbym przeprosić wszystkich fanów, moich trenerów, narożnik oraz kolegów z Ankosu Zapasy Poznań za to, że nie zaprezentowałem się tak, jak tego oczekiwali i nie pokazałem prawie nic z tego, co szykowaliśmy na treningach.…” Właściwie nic dodać – nic ująć. Janek musi zapomnieć o tej porażce i szybko się odbudować, najlepiej na gali w Berlinie albo Szkocji. Z kim? Przegrany z walki, która odbędzie się w sobotę – St. Preux vs Cummins.

Mirko Filipovic vs Gabriel Gonzaga

Nie wierzę, że to była taktyka na Brazylijczyka – dać mu się wystrzelać przez 2 rudny, by potem zaatakować. A jeśli nawet to ten plan wymknął się spod kontroli. Od początku nie wiązałem z tym starciem wielu emocji, dla mnie walką wieczoru była walka Janka, a jej wynik totalnie uśpił we mnie emocje podczas walki CroCop vs Gonzaga. Tak czy inaczej Mirko wbija się dość wysoko w rankingu królewskiej kategorii rewanżując się dobitnie Gonzadze. Soa Palelei, Anthony Hamilton, Jared Rosholt, Viktor Pesta to wszystko na co zasłużył, a i tak dużo wg mnie. Gonzaga jak dla mnie może wylecieć, albo zawalczyć z kimś z tej samej listy, którą wymieniłem.

Podsumowując, trzeźwe spojrzenie na tę rozpiskę przykrywa mi ogrom emocji, pozytywnych emocji jakie spłynęły na mnie podczas tego wybitnie udanego weekendu. Ważenie na żywo, Q&A, masa nowych znajomych, a raczej starych tylko namacalnych(no homo), wiele osobistości MMA z Danem Hardym, Forrestem Griffinem, Brucem Bufferem na czele, do tego niemal całe rodzime środowisko, no po prostu weekend napakowany MMA po brzegi nie może mi się zapamiętać w głowie inaczej niż doskonale, a to rzutuje na kartę walk, która wg mnie była udana. Skromna, ale skuteczna oprawa wizualna i dźwiękowa. Zawsze w TV wydawało mi się, że muzyka pobrzękuje, wcale nie! Jest równie dobrze wyeksponowana jak na polskich galach, to tylko TV kradnie trochę tego brzmienia. Kluczem natomiast był klimat na hali i doping, doping i jeszcze raz doping. 10 tysięcy świadomych widzów zdzierało gardła, żeby wesprzeć Polaków. Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego ani na KSW, ani na PLMMA, ani na MMA Attack. Po prostu magia tych 3 liter obudziła w fanach największe pokłady energii. Szczerze – jestem z nas dumny. Nie mogę doczekać się planowanego powrotu i kolejnej gali, tym razem na pewno z lepszą jakościowo rozpiską i na pewno pełną halą. Wg mnie operacja UFC Kraków zakończona sukcesem.

Mariusz Olkiewicz

Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl