Gala UFC 318 już za nami i bez wątpienia dostarczyła fanom MMA wielu emocji oraz widowiskowych momentów. W walce wieczoru Max Holloway udowodnił swoją klasę, pokonując Dustina Poiriera w imponującym stylu. Jednym z większych zaskoczeń wieczoru była wygrana Daniela Rodrigueza, który mimo bycia skazywanym na porażkę, pokonał swojego rywala. Tych emocjonujących chwil było znacznie więcej, ale teraz czas założyć czapkę matchmakera UFC i zaproponować potencjalne zestawienia dla zwycięzców z tej gali.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Max Holloway
Preferowane starcie: Arman Tsarukyan
Max Holloway ponownie przypomina światu, dlaczego uchodzi za jedną z największych legend współczesnego MMA. Po widowiskowym nokaucie na Justinie Gaethje w ostatnich sekundach pojedynku, przyszedł czas na pokaz kontroli nad Dustinem Poirierem – zawodnikiem, z którym Max miał wcześniej niekorzystny bilans. Tym razem jednak „Blessed” nie pozostawił złudzeń, pokonując rywala i pokazując, że kategoria lekka może być dla niego nowym domem.
Pojawia się więc pytanie – czy to już czas na titleshota? Czy walka z Ilią Topurią to następny krok? Choć wielu fanów i ekspertów twierdzi, że tak, równie wielu uważa, że Max potrzebuje jeszcze jednej wygranej nad kimś z absolutnej czołówki, by nie pozostawiać żadnych wątpliwości. Doskonałym kandydatem do tego wyzwania byłby Arman Tsarukyan.
Ormianin od dłuższego czasu uważany jest za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników wagi lekkiej. Jego zwycięstwo nad Charlesem Oliveirą – choć niejednogłośne – tylko potwierdziło jego przynależność do światowej elity. Tsarukyan to specjalista od grapplingu i kontroli parterowej – umiejętności, które mogłyby postawić Hollowaya w zupełnie nowej sytuacji. Gdyby Max zdołał pokonać zawodnika takiego kalibru, droga do walki o pas mistrzowski byłaby już nie tylko otwarta, ale wręcz oczywista.
Paulo Costa
Preferowane starcie: Brendan Allen
Paulo Costa i Brendan Allen wygrali swoje pojedynki podczas tej samej gali, ale ich zwycięstwa miały zupełnie inny wydźwięk. Costa, po dość chimerycznych występach w ostatnich latach, pokazał dojrzałość taktyczną i spokojne prowadzenie walki, pokonując Romana Kopylova decyzją sędziów. Allen natomiast wszedł do oktagonu z determinacją, by udowodnić, że nie można go lekceważyć – i udało mu się to, kiedy pokonał solidnego i twardego Marvina Vettoriego.
Dla obu zawodników była to ważna wygrana – szczególnie że poprzedzały ją momenty kryzysowe i porażki. Dlatego potencjalne zestawienie ich ze sobą wydaje się naturalnym krokiem. Mielibyśmy tu klasyczne zderzenie stylów – grappler kontra striker. Allen, czarny pas BJJ, uwielbia kończyć walki przez poddania i świetnie czuje się w klinczu czy parterze. Costa natomiast to bezkompromisowy stójkowicz, który preferuje ciągłą presję i wywieranie siły fizycznej.
Taki pojedynek byłby nie tylko sportowo ekscytujący, ale i strategicznie kluczowy dla układu sił w wadze średniej. Zwycięzca mógłby realnie myśleć o walce z kimś z czołówki rankingu. To zestawienie, które zasługuje na walkę wieczoru na solidnej gali UFC Fight Night – lub kartę główną numerowanego wydarzenia.
Daniel Rodriguez
Preferowane starcie: Gilbert Burns
Daniel Rodriguez od dłuższego czasu był traktowany jako twardy, ale raczej drugoplanowy zawodnik wagi półśredniej. Teraz jednak zmienia się to diametralnie – zwycięstwo nad Kevinem Hollandem nie tylko dodało mu pewności siebie, ale również zbudowało jego pozycję w oczach fanów i matchmakerów UFC. „D-Rod” prezentuje bardzo solidną stójkę, świetne wyczucie dystansu i – co ważne – spokój w klatce.
Na tym etapie jego kariery idealnym kolejnym przeciwnikiem byłby Gilbert Burns – były pretendent do tytułu, który miał już okazję mierzyć się z absolutną elitą dywizji. Burns to zawodnik niezwykle doświadczony, posiadający mistrzowski poziom BJJ, ale także bardzo niebezpieczny w stójce. Jest też bardzo trudny do skończenia, co sprawia, że jest jednym z najtrudniejszych testów, jakie można przejść na drodze do czołówki.
Dla Rodrigueza taka walka to szansa, by ostatecznie wybić się ponad status „groźnego średniaka” i wejść na poważnie do rozmów o walkach z absolutnym topem dywizji. Dla Burnsa – szansa na powrót do grona pretendentów po kilku nieudanych próbach. Bez względu na wynik, byłoby to świetne widowisko.
Patricio Pitbull
Preferowane starcie: przegrany z walki Aljamain Sterling – Brian Ortega
Patricio „Pitbull” Freire to bezdyskusyjna legenda Bellatora. Przez lata był twarzą tej organizacji, zdobywając pasy w dwóch kategoriach wagowych i odpierając kolejne ataki pretendentów. Jego przejście do UFC wzbudziło ogromne emocje – i niestety, debiut z Yairem Rodriguezem nie poszedł po jego myśli. Przegrana na punkty nie była kompromitująca, ale pozostawiła niedosyt.
Na szczęście już w kolejnym pojedynku Pitbull pokazał się z o wiele lepszej strony, wypunktowując groźnego Dana Ige i przypominając wszystkim, że nadal ma wiele do zaoferowania. Co dalej? Propozycja jest jedna – przegrany ze starcia Aljamain Sterling kontra Brian Ortega.
Zarówno Sterling, jak i Ortega to uznane nazwiska w wadze piórkowej. Każdy z nich ma za sobą występy o pas, medialne zasięgi i oddanych fanów. Pojedynek Pitbulla z którymkolwiek z nich miałby ogromny potencjał sportowy i marketingowy. Stylowo również zapowiadałoby się interesująco – Pitbull to zawodnik kompletny, potrafiący bić mocno i sprawnie pracujący w parterze. Ortega to mistrz poddań i świetny grappler, a Sterling słynie z niekonwencjonalnych rozwiązań i taktycznego zmysłu.
Taki pojedynek spokojnie mógłby znaleźć się jako co-main event gali numerowanej i przyciągnąłby uwagę nie tylko fanów UFC, ale też tych, którzy śledzili karierę Pitbulla w Bellatorze. Dla Brazylijczyka to również szansa, by zaznaczyć swoją obecność w nowym środowisku i ponownie wspiąć się na szczyt.
Zobacz także:UFC 318 – wyniki gali. Brzeski i Prachnio przegrywają przez poddania