Colby Covington słynie z ciętego języka. Kiedy jest przy mikrofonie, tak naprawdę nikt nie jest bezpieczny. Teraz oberwało się Khamzatowi Chimaevowi, którego umiejętności zdecydowanie nie robią wrażenia na „Chaosie”.
„Borz” już teraz zyskał bardzo dużą popularność na całym globie. Wszystko za sprawą swojego stylu walki, który umożliwia mu absolutną deklasację oponentów. Póki co pod sztandarem UFC wystąpił czterokrotnie i żaden z postawionych na jego drodze przeciwników nie zdołał przetrwać z nim pełnego dystansu. Po raz ostatni pokazał się w miniony weekend, kiedy to ekspresowo rozprawił się z Chińczykiem, Jingliangiem Li (18-7).
Zobacz także: UFC 267: Khamzat Chimaev totalnie zdeklasował i udusił Li [WIDEO]
Kariera Khamzata Chimaeva (10-0) – choć bez porażki – to nie wyłącznie pasmo sukcesów. Występujący pod flagą Szwecji fighter miewał spore problemy z koronawirusem, po których ogłosił nawet zakończenie kariery. Dość szybko podjął jednak decyzję o powrocie, lecz nie umknęło to czujnemu oku Colby’ego Covingtona (16-2), który postanowił go za to zrugać, przekształcając jego imię na… „wytrysk” – z angielskiego „cumshot”.
„Wytrysk” Chimaev musi się jeszcze sporo wykazać. Wy bardzo szybko nakręcacie jego popularność, ale nie zapominajmy, że został rozłożony przez zwykłe przeziębienie. Po tym był gotów przejść na emeryturę. Jest 99.9 procent szansy na pokonanie zwykłego przeziębienia. „Wytrysk” Chimaev był natomiast skory do poddania się i zakończenia kariery. On nie chce się ze mną zmierzyć. Miałby wtedy zdecydowanie mniej szans na przeżycie, niż 99.9 procent.
Covington po raz kolejny wystąpi już w najbliższą sobotę. Jego rewanżowe, mistrzowskie starcie z Kamaru Usmanem (19-1) zwieńczy wydarzenie z numerem 268. Czy tym razem wynik będzie inny i to „Chaos” zasiądzie na tronie wagi półśredniej? Czas pokaże, on sam natomiast jest bardzo pewny swoich umiejętności, co podkreśla na każdym, możliwym kroku.
Źródło: YouTube/MMA Junkie