(Foto: Damian Różewski/inthecage.pl)
Najbardziej pechowy zawodnik wczorajszego wieczoru- Artur Sowiński opowiada nam o kolejnej walce zakończonej faulem Anzora i o powodach, przez które nie zrobił wymaganego limitu wagowego.
- Cześć Artur, dzisiejsza walka, tak jak poprzednia, zakończyła się przez faulem Anzora, co Ty o tej sytuacji myślisz?
Nie jestem z tego zadowolony, tak jak z poprzedniej walki. Jedyny plus, że tym razem zakończyła się dyskwalifikacją Anzora, ale takie zwycięstwo nie jest satysfakcjonujące i mnie nie cieszy.
- Co z Twoim nosem?
Nie boli mnie, więc chyba nie jest złamany. Ciężko mi powiedzieć. Jutro (w niedzielę) się udam do lekarza, bo bardziej boli mnie głowa niż nos.
- Chciałbyś trzeciej walki?
Chciałbym iść na afterparty. (śmiech)
- Wczoraj nie zrobiłeś wagi, powiedz jaki był tego powód i dlaczego nie chciałeś zbijać?
Moja waga wskazywała inaczej. To był wypadek przy pracy, za co chciałbym serdecznie przeprosić Anzora, ponieważ taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Zdecydowałem, że nie będę zbijać wagi i oddam część swojego wynagrodzenia.
- W której wadze czujesz się lepiej? W lekkiej czy piórkowej?
W piórkowej.
- Dużym faworytem w tym starciu był Anzor, jak się czułeś w roli underdoga?
Nie patrzę na to kto jest faworytem.
- Zaskoczył Cię czymś w tej walce?
Chyba tylko tym kolanem, tego się nie spodziewałem. (śmiech)
- Czy wiesz już kiedy, z kim i gdzie stoczysz kolejną walkę?
Nie wiem, teraz będę odpoczywać. Jutro mamy zagrać na PlayStation i będziemy grać w UFC i to tam stoczę kilka pojedynków. Nie wiem jakie są dalsze plany. Do tej walki bardzo ciężko pracowałem i chciałbym teraz odpocząć.
- Dziękuję za wywiad, jeżeli chciałbyś komuś podziękować, albo coś od siebie dodać, to proszę.
Chciałbym podziękować swoim sponsorom, firmom: Clic House, Panda, Pitbull, Tattoo, Fitness Academy, di Trevi, Diagnostix i Kubie Chyckiemu za pomoc w przygotowaniach. Dziękuję serdecznie.