(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)
Przedstawiamy wywiad z najbardziej znaną kobietą sędziującą w UFC. Kim Winslow, bo o niej mowa odpowiedziała na kilka pytań dla inthecage.pl
- Witaj Kim. Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportami walki?
Od małego ciągnęło mnie do tego sportu, lata mijały, a ja nadal miałam pociąg do sportów walki. Moje otoczenie miało na to wielki wpływ, nie były to łatwe czasy, ale ważne, że wszystko jest za mną. Spokojnie mogę powiedzieć, że sporty walki to moje życie. Musiałam umieć się bronić, to była główna motywacja. Z czasem zmieniła się ona w pasję, która trwa i trwać będzie.
- Jak wyglądała Twoja droga do UFC?
Zostałam sędzią w 2006 roku, w obwodzie amatorskim, po czym udałam się do szkoły sędziowskiej w roku 2007 (2-tygodniowy kurs), by konsekwencji przejść na zawodowstwo. Pracowałam w niemal całych Stanach. Zdawałam sobie sprawę, że nikt mnie nie znał, przez co musiałam pracować ciężko na szacunek i uznanie, które przyszło z czasem. By być szczerym, mogłabym nawet sędziować za darmo, do czasu aż promotorzy, którzy by mnie zauważyli, bądź zapamiętali, sięgnęli by po mnie ponownie, a w konsekwencji na pewno zapłaciliby wtedy za walkę. To pomogło mi zyskać cenne doświadczenie. Zostałam licencjonowanym sędzią (Na licencji NV) w 2008 r. i właśnie wtedy sędziowałam mala gale, na której zostałam zauważona przez Marca Ratnera (Zuffa). Wiedziałam kim był, wiece byłam zaskoczona widząc go tam. Podeszłam, przedstawiłam się na co w odpowiedzi usłyszałam – „Jestem tutaj z twojego powodu”. Kontynuowałam wiec prace na galach typu: Strikeforce, WEC i podobnych. Pod koniec 2009 podpisałam pierwszy kontrakt z UFC.
- Opowiedz nam jak długo już sędziujesz, ile walk w życiu sędziowałaś?
To jest to czego żałuje, bo dokładnie nie pamiętam ilości lat poświęconych sędziowaniu. Pamiętam natomiast 3-4 lata wszelakich eventów.
- Co przyciągnęło tak drobną delikatną kobietę jak Ty do tego sportu?
Nie widzę siebie jako delikatnej czy kruchej – To mnie właściwie śmieszy. Zainteresowałam się tą dyscypliną, po to by samej moc się bronic. Dorastałam w domu pełnym przemocy, a to był dar który pozwolił mi nie musieć się więcej bać.
- Najlepsza walka jaką sędziowałaś to?
Nie mam ulubionej. Wszystkie walki, które sędziowałam, traktowałam jak walkę o tytuł. Sędziowałam tyle wspaniałych walk, że nie sposób wybrać tej jednej.
- A najcięższa walka?
Amatorskie gale są trudniejsze od tych zawodowych. To właśnie tam nauczysz się najwięcej. Nowi sędziowie muszą pracować z amatorami, którzy sami popełniają błędy, za nim przejdą na jakiekolwiek zawodowstwo. Zyskujesz reputacje w okręgach profesjonalnych, ale jeśli popełniasz dużo błędów, trudno jest wtedy zmienić postrzeganie cię przez ludzi. Amatorzy nie maja kontroli jaką posiadają „weterani”. Ulegają emocjom, a wtedy najłatwiej o głupie błędy czy faule, za które można stracić punkty. Wiele razy zawodnicy popełniali faule, które musiały być częścią ich codziennej rutyny, więc nieraz trudno im pozbyć się złych nawyków, ale po to jesteśmy my, by pomóc im zmienić się w profesjonalistów znających i przestrzegających zasad.
- Jakiś czas temu UFC wprowadziło dywizję kobiet. Co sądzisz o żeńskim MMA?
UFC powołało okręg 135 lbs dla kobiet, a planowane jest otwarcie następnego. To prawdziwa przyjemność oglądać walczące kobiety. Jest natomiast coraz więcej kobiet, które zostały wcielone w treningi. Zajmie jednak kilka dobrych lat, by zyskać „dobre podłoże” które widzę u wspomnianych weteranek.
- Jak wyglądają Twoje stosunki z Dana White?
Nie ma żadnych! Pracuję bezpośrednio z ATHLETIC COMMISIONS & SANCTIONING BODIES. Nie jestem w stanie wyjść na ring bez jednego z jej członków za plecami. Bezpieczeństwo przede wszystkim! Nic więcej do dodania.
- Rola sędziego jest bardzo niewdzięczna. Jak sobie radzisz z krytyką?
Po pierwsze musisz wiedzieć, na co się decydujesz. Musisz mieć „grubą skórę” by móc to robić. Nie czytuje komentarzy na forach, więc nie czuje się narażona na retorykę ze strony społeczeństwa. Słowa krytyki przyjmuje jedynie od szefostwa i oficjeli, których darze respektem. Jeśli nie robisz tego z miłości do sportu, co byś nie zrobił – Nie będzie warto
- W Polsce MMA rozwija się w szybkim tempie, jednak poziom sędziowania czasami rozczarowuje. Jakie rady możesz dać mniej doświadczonym sędziom?
Cała dyscyplina jest jeszcze w fazie rozwoju. Zapamiętajcie że Big John McCarthy którego uznano najlepszym sędzią, robił to przez 20 lat. Jeśli nie jesteś dobry , albo najlepszy mając najwięcej doświadczenia, to mówi wszystko. Odnotowano mnóstwo błędów popełnionych przez sędziów we wczesnych latach istnienia UFC, a to tylko pokazało ich proces rozwoju. Teraz sędzia nie ma takiego luksusu, bo oczekuje się od nas byśmy byli doskonali. Rozumiemy doskonale powagę sytuacji, i wydaje mi się, że można o nas usłyszeć, kiedy coś poszło nie tak, albo z powodu braku wiedzy któregoś z reporterów. Jeśli wasi sędziowie nie są wyedukowani, sugeruje by skorzystali z porad bardziej doświadczonego sędziego. To może się odbyć drogą kursu, a w konsekwencji testu kocowego.
- Czy MMA to Twoje jedyne zajęcie?
Nie. Jestem w trakcie pracy nad kilkoma projektami. Wśród nich jest projekt rękawicy, która będzie w stanie zmniejszyć przeciążenia, w trakcie uderzeń, i która zmniejszy ryzyko późniejszych kontuzji.
- Dziękuję za rozmowę.
Dzięki, pozdrawiam Polskę i polskich fanów! Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy.