– Myślę, że oboje byliśmy bardzo sfrustrowani wynikiem naszej walki. Jako zawodnicy inwestujemy dużo czasu i wysiłku w nasze przygotowania. No – contest jest wielkim rozczarowaniem i pozostawia po sobie gorzki posmak – mówi portalowi Inthecage.pl Yann Liasse, który zanalizował swój ostatni występ jak i zapowiedział najbliższą konfrontację.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Kamil Piłaszewicz: Spisujemy się na rozmowę w momencie kiedy jeszcze nie jest ogłoszone, lecz raczej przesądzone, że dojdzie do rewanżu z Adrianem Gralakiem. To jedyny przeciwnik, który wchodzi w grę odnośnie Twego kolejnego startu?

Yann Liasse: Chciałbym ponownie walczyć z Adrianem, żeby dokończyć, co zaczęliśmy. Po walce w Nowym Sączu oboje od razu zgodziliśmy się na rewanż. Moim jedynym zmartwieniem było to, że mógł doznać poważnej kontuzji, przez co nie mógłby walczyć w najbliższym czasie. W takim układzie musiałbym iść dalej i poszukać innego przeciwnika. Jednak słyszałem, że jego oko dobrze się regeneruje i że jest chętny do walki jak najszybciej. Dlatego też nie ma potrzeby, by pojedynkować się z kimkolwiek innym.

Zauważyłem pewną ciekawą zależność. Im więcej czasu mija od nieintencjonalnego Twego faulu z tamtego pojedynku, tym częściej decydujecie się z Adrianem na wymianę „uprzejmości” w social media. Aż korci, by zapytać, czy wspólnie umówiliście się na medialne podgrzanie atmosfery przed rewanżem? (uśmiech)

– Widziałem, że napisał na swoich kontach w mediach społecznościowych o zamiarze stoczenia rewanżu jeszcze w tym roku. Myślę, że oboje byliśmy bardzo sfrustrowani wynikiem naszej walki. Jako zawodnicy inwestujemy dużo czasu i wysiłku w nasze przygotowania. Dlatego no – contest jest wielkim rozczarowaniem i pozostawia po sobie gorzki posmak. Pomyślałem, że właściwe będzie tylko to, by wyrazić chęci do jak najszybszego rewanżu w KSW. Tego też chce Adrian, więc mam nadzieję, że fani także tego pragną.

Patrząc na to, co dzieje się w mediach społecznościowych, to temat Waszej ponownej konfrontacji jest najbardziej nośnym tematem obok ponownego starcia między Damianem Janikowskim a Tomem Breese. Co według Ciebie decyduje o tym, że to jednak Wasza walka dojdzie szybciej do skutku?

– Myślę, że na pewno pomaga to, że zarówno Adrian jak i jego zespół, tak samo jak ja i mój team dążymy do rewanżu. Mamy niedokończoną sprawę i obaj jesteśmy wojownikami, którzy chcą walczyć jak najszybciej. Myślę, że to bardzo dobra sytuacja dla wszystkich.

W ostatnich dniach np. na twitterowym koncie Dominika Durniata – jednego z komentatorów KSW – pojawiła się wieść o tym, że szykowane jest dziesiąte zestawienie na galę w Grodzisku Mazowieckim. Mowa o Waszej konfrontacji?

– Nie mogę tego skomentować… (śmiech)

Na której gali najbardziej chciałbyś wrócić?

– Chętnie powalczyłbym na karcie z 17 grudnia z Gliwic. To będzie kultowa karta i zaszczytem byłoby pojedynkować się na niej. Dotychczas ogłoszone walki na tym fight cardzie na papierze wyglądają spektakularnie!

Wiadomo, że samego game planu na walkę nie zdradzisz, lecz ciekaw jestem, czy modyfikowałeś go pod kątem Adriana po przewalczeniu z nim dwóch minut i 38 sekund? Czy zostajesz przy tym samym, który był szykowany na event w Nowym Sączu?

– Nie jestem pewien, czy mogę być szczery. Muszę jeszcze trochę pomyśleć o swoim podejściu. Nie minęło dużo czasu od naszej ostatniej walki. Sądzę, że oboje dopiero zaczynaliśmy walczyć będąc po początkowym procesie wyczucia. Myślę, że było mniej więcej 50% do 50%, zanim zdarzył się ten nieintencjonalny faul. Wiem, że nasze starcie mogłoby dalej toczyć się na wiele różnych sposobów. Jednak koniec końców najważniejsze jest zwycięstwo.

Do tej pory miałeś okazję odwiedzić Kielce i Nowy Sącz, będąc jednocześnie na karcie walk KSW. Który wyjazd bardziej przypadł Ci do gustu?

– Oba mi się podobały! Żałuję tylko tego, że po walkach nie miałem więcej czasu na dłuższe pozostawanie w pobliżu tych miejsc, by móc bardziej zwiedzić okolicę. Sądzę, że super byłaby wycieczka w góry lub nad morze. Walka w amfiteatrze pod gołym niebem była wyjątkowym przeżyciem, którego nie zapomnę!

Jakie jeszcze miasto lub miasta chciałbyś zobaczyć? Jesteś otwarty na konfrontację z będącym tzw. local hero?

– Hmm, nie wiem… Może Gdańsk? Albo jakieś inne miasto, które wokół ma piękną przyrodę.

Zakładając, że po starciu z Gralakiem będzie miał rekord 9 – 1 – 1 i planów na przyszłość, to z kim za czasów pobytu w KSW chciałbyś się jeszcze skonfrontować?

– Jeśli wygram z Adrianem, chciałbym powalczyć z kimś z wyższego miejsca w rankingu, by zacząć piąć się w dywizji lekkiej.

Na ile jeszcze pojedynków masz kontrakt z największą polską federacją MMA? Rozważasz przedłużenie niniejszej umowy, czy bardziej kusi Cię np. wizja wyjazdu zza ocean?

– Moja następna walka będzie ostatnim pojedynkiem na obecnym kontrakcie. Jeśli to możliwe, chciałbym kontynuować walczenie w KSW. Według mnie KSW to jedna z najlepszych organizacji MMA na świecie. Miałem okazję pojedynkować się dla różnych federacji w trakcie mojej i amatorskiej, i zawodowej kariery i według mnie to KSW zajmuje pierwsze miejsce. Organizacja, profesjonalizm, obsługa, opieka nad zawodnikami, kibice itd… To wszystko jest na najwyższym poziomie. Przyznaję, że KSW bardzo dobrze się mną zaopiekowało i do tej pory świetnie się bawię!

rozmawiał Kamil Piłaczewicz, zagranie.com