W miniony weekend miejsce miało ostatnie wydarzenie UFC w tym roku. Wystąpił na nim Arman Tsarukyan, kóry udanie powrócił na właściwe tory. Teraz celuje więc w starcie z absolutną czołówką kategorii lekkiej.
Arman Tsarukyan (19-3) kontra Damir Ismagulov (24-2) – kiedy tylko ogłoszono to zestawienie, kibice z niecierpliwością go wyczekiwali. Wszystko ze względu na umiejętności, jakie obaj prezentują w oktagonie. Ormianin w pełni kontrolował przebieg pojedynku, co doprowadziło do jego jednogłośnego zwycięstwa na kartach sędziowskich.
Zobacz także: UFC Vegas 66 – wyniki gali. Michał Oleksiejczuk ekspresowo rozbija rywala
Tsarukyan aktualnie zajmuje dziewiątą pozycję w klasyfikacji wagi lekkiej. Jest jednak przekonany, iż doskonale poradziłby sobie z fighterami z samego topu. Z tego względu, rzucił rękawice Beneilowi Dariushowi (22-4-1), a także byłemu czempionowi – Charlesowi Oliveirze (33-9).
Musimy wygrywać, budować sobie serię zwycięstw. Pewnego dnia UFC dzwoni i mówi, że dostaje się szansę rywalizacji o pas. Moim celem jest pokonywać każdego, kogo mi dadzą, niezależnie od tego, kim on jest. Chciałbym teraz zawalczyć z Charlesem Oliveirą lub [Beneilem] Dariushem. Zasługuję na starcia z dużymi nazwiskami, a oni nie mają teraz zaklepanego pojedynku. Jestem gotowy.
powiedział na konferencji prasowej tuż po zakończonej gali.
Tsarukyan jak dotąd ośmiokrotnie startował pod sztandarem amerykańskiego giganta, wygrywając w sześciu z tych walk. Zatrzymać zdołali go jedynie obecny mistrz, Islam Makhachev (23-1), a także nasz rodak – Mateusz Gamrot (21-2).
Źródło: YouTube/MMA Junkie