“Co by było gdyby” powtarzano niejednokrotnie w kontekście Szymona Kołeckiego. Ta niespotykana kariera wyhamowała przez kontuzje, ale mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Zaczął treningi MMA w wieku 36 lat, aby 4 lata później być zestawianym przez kibiców z Tomaszem Narkunem (20-6), ówczesnym dominatorem wagi półciężkiej. Był to wyjątkowy okres, gdy ciężko było znaleźć godnego przeciwnika “Żyrafie”, a Kołecki był na fali 4 zwycięstw w KSW. Ostatni pojedynek stoczył z Akopem Szostakiem (4-4) i odbiło się to mocno medialnie, ale taka walka nic nie dała Szymonowi, który był chwilę po zwycięstwie nad doświadczonym Martinem Zawadą (29-19-1). Niebawem miną 3 lata od ostatniego pojedynku 43-letniego Kołeckiego. Wydaje się, że sportowy duch wciąż jest i być może zobaczymy go jeszcze w klatce. Na ten temat wypowiedział się świeżo upieczony zawodnik UFC – Robert Bryczek (17-5), zapytany przez Jarka z kanału myMMApl.
Zaszczyt trenować z takim mistrzem jak Szymon Kołecki i gdzieś tam biorąc pod uwagę całokształt jego kariery, jego mentalność, jego dyscyplinę, jego podejście do sportu, no to pod tym względem Szymon jest przykładem dla wielu sportowców. Z tego, co widziałem, to Szymon wygląda dobrze, powoli wraca do formy i pełni zdrowia, czego też było efektem powrót do trenera Jacka. Oczywiście na razie chyba jeszcze regularnie nie trenuje, ale powolutku wraca i życzę mu szybkiego powrotu. Mam nadzieję, że będziemy mieli przyjemność oglądać go w klatce.
– odpowiedział.
Zobacz także: Zawodnik KSW w turnieju innej organizacji. “Nie czujemy się, do końca potraktowani fair”
Od czasów panowania Tomasza Narkuna na tronie dywizji półciężkiej sporo się zmieniło, ale dywizja ta nadal potrzebuje wzmocnień, a dodatkowo brakuje mistrza po odejściu Ibragima Chuzhigaeva (18-5). Szymonowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i liczymy na dalsze występy w MMA.
Źródło: YouTube/myMMApl, fot: materiały prasowe KSW