Zhang Mingyang przed swoim pierwszym main eventem w UFC nie gryzie się w język. Chiński „Mountain Tiger” uważa, że Alex Pereira nie jest już tak głodny sukcesu jak kiedyś, a to może otworzyć drzwi do kolejnej obrony pasa przez Magomeda Ankalaeva.

Odbierz nawet 300 zł NA START – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Zhang Mingyang w ten weekend zmierzy się z Johnnym Walkerem w walce wieczoru gali UFC Shanghai. Dla 27-latka to nie tylko szansa na kolejne efektowne zwycięstwo, ale też krok w stronę mistrzowskiej walki o pas wagi półciężkiej.

Pięć tygodni po jego pojedynku, na UFC 320 w Las Vegas dojdzie do rewanżu o tytuł pomiędzy Magomedem Ankalaevem a Alexem Pereirą. Mingyang przyznaje, że będzie bacznie śledził ten pojedynek, bo to bezpośredni kontekst dla jego własnej kariery.

Myślę, że Ankalaev obroni pas, bo Pereira nie jest już tak zmotywowany jak kiedyś.

– powiedział Zhang w rozmowie z MMA Fighting.

Stary Pereira nadal byłby lepszym stójkowiczem niż Ankalaev. Ale jeśli pokaże się tak jak w ostatniej walce, to Rosjanin znowu go pokona.

Zdaniem Chińczyka kluczowa jest… zasobność portfela Brazylijczyka.

On zarobił za dużo. Jest za bogaty. To normalne – kiedy jesteś młody, biedny i głodny, walczysz inaczej. Pieniądze odbierają trochę motywacji. To naturalne.

Mingyang w UFC pozostaje niepokonany – wszystkie trzy walki zakończył w pierwszej rundzie, zgarniając bonusy i spędzając w oktagonie zaledwie osiem minut. Teraz przed nim starcie z Johnnym Walkerem, który ma za sobą brutalne porażki z Ankalaevem i Volkanem Oezdemirem.

Johnny to świetny test. Wiele razy przegrywał tylko z tymi, którzy później zostawali mistrzami albo pretendentami. Mam nadzieję, że dostanę w sobotę starego, niebezpiecznego Walkera. Chcę wojny, chcę skończenia tej walki przed czasem.

– dodał Zhang.

Zobacz takżeAlex Pereira: „Walczyłem z trudniejszymi rywalami niż Ankalaev”

źródło: wywiad dla MMA Fighting | foto: lowkickmma.com