Donald Cerrone zabrał głos po wycofaniu się z sobotniej walki z Joe Lauzonem. Popularny „Kowboj” zdradził także, iż pozostały mu jeszcze dwa występy, po których zawiesi już rękawice na kołku.
Prawdziwy weteran klatek amerykańskiego giganta – Donald Cerrone (36-16), miał po raz kolejny wystartować przy okazji 274. edycji, która rozegrała się w miniony weekend. Niestety, kilka godzin przed wydarzeniem runęła wiadomość, iż zmuszony jest on wycofać się ze względu na problemy zdrowotne.
Zobacz także: UFC 274 – wyniki gali. Wakat w wadze lekkiej, nowa mistrzyni wagi słomkowej
Kilkanaście godzin po evencie, „Kowboj” po raz pierwszy publicznie odniósł się do całej sytuacji. Podziękował wszystkim, którzy zaopiekowali się nim w tym trudnym momencie, ogłaszając przy okazji termin przejścia na sportową emeryturę.
Wyświetl ten post na Instagramie
Moje serce jest złamane i rozerwane. Nie wierzę, że musiałem się wycofać. Jeśli mnie znacie, to wiecie, że zrobiłem to tylko dlatego, że musiałem. Z tego miejsca dziękuję UFC i całej kadrze medycznej. Próbowaliśmy coś z tym zrobić, ale po prostu się nie dało. Zrobiłem 48 walk dla Zuffa. Przykro mi, że nie mogłem wejść po raz 49 i dać wam widowisko. Mój numer to 50, drodzy państwo. Przejdę na emeryturę, gdy dobiję do tej liczby, więc zostały mi jeszcze dwa pojedynki dla UFC. Dana White, Joe Lauzon – dziękuję. Jestem wdzięczny, że nie nalegaliście na starcie ze schorowanym „Kowbojem”. Chcecie silnego, zdrowego, mocnego s*urwysyna. Jeszcze się spotkamy. Tak jak mówiłem, „Kowboj” ma jeszcze dwie walki do zrobienia w Zuffa. Chcę 50 starć, potem się kłaniam i wycofuję. Wrócę silniejszy niż kiedykolwiek, by podbić świat.
To, że zawodowa kariera Cerrone’a powoli zmierza już ku końcowi, widać było już od dawna. Nie wygrał on bowiem w żadnym z sześciu minionych pojedynków. Co jednak trzeba zaznaczyć – rywalizował z czołówką kategorii, w której występuje.
Źródło: Instagram/Donald Cerrone