Antoni Chmielewski (32-17) który podczas gali KSW w Londynie stoczy swój 50 pojedynek, a zarazem ostatni w karierze, opowiedział o sportowej emeryturze i o tym czego spodziewał się przechodząc do MMA.

Chmielewski, który podczas KSW 50 zmierzy się  Jasonem Radcliffem przyznał w rozmowie z sporteuro.pl, że nie planował nigdy takiego zakończenia kariery. Jako sportowiec czuje się spełniony i zadowolony ze swoich osiągnięć.

Nie planowałem nigdy takiego zakończenia. Nie myślałem o tym wcześniej. Nigdy też nie przypuszczałem, że stoczę 50 pojedynków. Przed ostatnią walką, z Damianem Janikowskim, postanowiłem sobie, że przygotuję się najlepiej jak potrafię i sprawdzę się. Zobaczę czy dam radę wygrać swoimi umiejętnościami i doświadczeniem z młodością. Walka dała mi odpowiedź. Wiedziałem, że w kategorii do 84 kilogramów nie dam już rady się bić, bo zbijanie wagi kosztuje mnie wiele zdrowia. W swoim życiu przeszedłem operacje nerek i nawet jeśli zszedłbym ponownie do 84 kilogramów, to nie starczyłoby mi energii na całą, trzyrundową walkę. Z drugiej strony na wagę do 93 kilogramów jestem za mały, bo normalnie ważę miej więcej właśnie tyle. Walka z Damianem była moją 49, pomyślałem więc, że ładnym zakończeniem byłoby 50 starcie. I tak też zrobię. Nie będę zmieniał zdania, bo chciałbym pozostać jak najdłużej w dobrym zdrowiu. Sportowo jest to więc na pewno decyzja ostateczna. Nigdy jednak nie mów nigdy. Nie wiadomo co wydarzy się za rok, czy za dwa lata. Może kiedyś pojawi się propozycja jakiejś super walki. Na pewno jednak nie będę dalej walczyć o jakieś laury, pasy czy puchary. Jestem sportowcem spełnionym i zadowolonym ze swoich osiągnięć. 

Chmielewski zamienił Judo na MMA w 2003 roku, kiedy zadebiutował na gali MMA Poland 2. Nie spodziewał się wówczas jak długo będzie walczył i jak daleko zajdzie w tym sporcie. Wspomina, że żył z dnia na dzień.

Nie myślałem o tym aż w tak długiej perspektywie. Jakby spojrzeć na historię mojego życia, to często żyłem po prostu z dnia na dzień i powoli dopiero teraz dojrzewam do takiej chwili, w której zaczynam myśleć o przyszłości. Skupiam się więc na sobie, moim zdrowiu, moim życiu prywatnym i tym co czeka mnie dalej. W MMA zaszedłem bardzo daleko i nie widzę potrzeby, aby dalej jeszcze iść tą drogą

Były mistrz KSW nie zamierza jednak rezygnować ze sportu, bo jak sam twierdzi jest „sportowym świrem”.

Na 100 procent zostaję w sporcie, bo ogólnie jestem sportowym świrem (śmiech). Uprawiam różne dyscypliny i mam z tego ogromną frajdę.  Cały czas trenuję, dbam o siebie. Jakbym przestał to robić, to bym się rozsypał. Uwielbiam sportowy tryb życia i tak już zostanie. 

Chmielewski po raz ostatni wejdzie do okrągłej klatki KSW, już 14 września na gali w Londynie.