Conor McGregor stara się robić wszystko, by kondycja irlandzkiego MMA nie spadła podczas pandemii. Philip Mulpeter – właściciel SBG Portarlington opowiedział w wywiadzie dla ESPN, jak popularny „Notorious” wsparł jego klub.
Koronawirus każdego dnia dotyka nas w różny sposób. Niestety upada wiele biznesów i to samo groziło SBG Portarlington – filii klubu, w którym na co dzień trenuje irlandzki gwiazdor.
Mieliśmy już trzy lockdowny i po każdym z nich ciężko jest odzyskać wcześniejsze liczby. Ludzie zmieniają nawyki, przez co coraz mniej przychodzi na zajęcia. Za każdym z tych trzech razy, coraz bardziej się zadłużaliśmy. Właściciel zupełnie nam nie odpuszczał w kwestii płacenia czynszu, więc musieliśmy podjąć decyzję o zamknięciu klubu na dobre.
Zobacz także: Dyrektor sportowy KSW: „Genesis sprzedało więcej PPV, niż wszystkie Gromdy i Wotore razem wzięte”. Mateusz Borek komentuje
Kilka dni po wstępnym ogłoszeniu o zamknięciu klubu, do akcji wkroczył Conor McGregor (22-4). Były mistrz UFC w wadze piórkowej oraz lekkiej skontaktował się z właścicielem i wsparł finansowo, co wyciągnęło ich z beznadziejnej sytuacji.
Tak naprawdę nie wiem, co mógłbym mu powiedzieć. Już zawsze będę mu wdzięczny. On uratował naszą małą społeczność. Nie jestem w stanie opisać tego, co dla nas uczynił. Wiem, że źle się o nim mówi, ale on ciągle wspiera jakieś inicjatywy. Nie szuka poklasku. Nie chodzi do mediów, żeby to nagłaśniać.
„Notorious” ponownie wejdzie do oktagonu UFC w styczniu, gdy podczas wydarzenia z numerem 257 po raz drugi w karierze skrzyżuje rękawice z Dustinem Poirierem (26-6). Do ich pierwszej konfrontacji doszło ponad sześć lat temu. Wówczas ze znacznie lepszej strony pokazał się Irlandczyk, który skończył „Diamenta” już w pierwszej odsłonie pojedynku.
Źródło: ESPN.com