Niepokonany Francuz, Ciryl Gane już wkrótce ponownie wejdzie do klatki największej organizacji MMA na świecie. Na gali z numerem 256 czeka na niego niewątpliwie najtrudniejsze wyzwanie w dotychczasowej karierze, bowiem skrzyżuje rękawice z byłym czempionem, Juniorem dos Santosem.
Ciryl Gane (6-0) wierzy, że zwycięstwo nad Brazylijczykiem znacznie przybliży go do czołówki klasyfikacji królewskiej kategorii. Jedną z czołowych lokat zajmuje tam jego klubowy kolega – Francis Ngannou (15-3). Według Francuza, przyszła konfrontacja z „Predatorem” jest nieunikniona, aczkolwiek jest to dla niego naturalna kolej rzeczy.
Jeżeli wygram z Santosem, to znacznie przybliżę się do czołówki, rozumiesz? Pojedynku z Francisem nie da się wykluczyć. To normalne, taki jest sport. Nic dziwnego.
Nie znam Francisa jakoś bardzo dobrze, ponieważ jak przybyłem do klubu, on poleciał do Las Vegas. Widziałem go kilka razy po powrocie w trakcie treningu, ale nie jesteśmy ze sobą blisko.
„Bon Gamin” będzie wracał do klatki po blisko rocznej absencji. W swoim ostatnim pojedynku stanął w szranki z kanadyjskim „Buldożerem”, Tannerem Boserem (19-7-1). Bardziej doświadczony fighter nie był w stanie wystarczająco się przeciwstawić 30-latkowi z Francji i ostatecznie musiał uznać jego wyższość, przegrywając na kartach sędziowskich.
Zobacz także: Sylwester Miller zawalczy o mistrzowską szablę na Armia Fight Night 9
Źródło: Twitter/The Bash MMA