W zeszły piątek byliśmy świadkami finału turnieju wagi lekkiej w PFL. W nim pochodząca z Middletown reprezentantka American Top Team zmierzyła się z Larissą Pacheco. Po pięciorundowej batalii lepsza okazała się Brazylijka z Belem. Jak do tego, co się wydarzyło podchodzi przegrana zawodniczka?
Zobacz także: Wyłoniono nowych mistrzów – wyniki gali PFL 10: 2022 Championships
Była to pierwsza porażka Kayli Harrison (15-1) w MMA. W programie The MMA Hour opowiedziała Arielowi Helwaniemu o wrażeniach z tamtego pojedynku. Dwukrotna złota medalistka olimpijska w judo przyznała, że nie dała z siebie wszystkiego, jednocześnie wspominając, co sądzi o przeciwniczce:
Po prostu to nie była moja noc. Normalnie błyszczę, bryluję. Standardem jest, że kiedy wychodzę, to niczego nie słyszę, w tym odgłosów tłumu. Jestem w pełni skoncentrowana. Teraz było inaczej. Dzięki temu nabrałam z**ebanego doświadczenia. Tylko nie pokazałam się z najlepszej strony.
Obie fighterki miały już okazję się skonfrontować i to dwukrotnie. W obu po jednogłośnych decyzjach triumfowała Kayla. Pierwsza batalia z Larissą Pacheco (19-4) miała miejsce 9 maja, a druga 31 grudnia 2019 roku. Jedyną różnicą było to, że najpierw ograła rywalkę na dystansie trzech, a później pięciu rund. Zapytana o porównanie tamtych starć względem tego z 25 listopada odpowiedziała:
Była zupełnie inna pod względem fizyczności… Minęły trzy lata od czasu, kiedy ostatnio walczyłyśmy, a ona już wtedy była silna. Właśnie przez to przegrałam piątą rundę. Ona była w gazie, a ja nie miałam z czego oddać. Zabrakło mocy. Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej tak miałam, ale po prostu nie byłam w stanie „wrzucić wyższego biegu”. Naprawdę ciężko się z tym pogodzić, kiedy wiesz, czego zabrakło.
Tym samym poniosła pierwszą przegraną w MMA. Od momentu zmiany dyscypliny zwyciężyła aż 15 razy. Dodatkowo wcześniej świętowała np. dwukrotne zdobycie złotego medalu olimpijskiego w judo. A to tylko niektóre z jej licznych sukcesów. Liczba triumfów może robić wrażenie, aczkolwiek również ona straciła zero w rekordzie. W rozmowie z Arielem Helwanim odniosła się do tego, mówiąc:
Nie mogę przez to spać. Przyznaję, mój sukces był napędzany strachem. Pragnęłam uwielbienia, bycia kochaną, ponieważ nie otrzymałam tego będąc dzieckiem. Musiałam być najlepszą uczennicą, supergwiazdą w sporcie, zdobyć dwa złote medale olimpijskie… Potrzebowałam tego, aby czuć się godną miłości. Wiem, że przegrywanie i wygrywanie nie definiuje tego, kim jestem, ale podświadomie… Czuję się teraz jak bezwartościowe g**no. Przegrana sprawiła, że kwestionuję swoją wartość. Muszę poradzić sobie z przypomnieniem, że ona nie opiera się na osiąganych wynikach; tylko na tym, kim jestem i jacy ludzie kochają mnie bez względu na wszystko… To głupie, bo to tylko walka. O czym gadamy? Nikt nie umarł. Moje dzieci mają to w d*pie. Ciągle mnie kochają.
Wspominana przegrana sprawiła, że dziennikarze i kibice zaczęli snuć domysły na temat tego, co dalej wydarzy się w związku z jej występami w PFL. Niektórzy z nich są przekonani, że dojdzie do czwartego pojedynku Pacheco vs Harrison. Sama zainteresowana zdradziła, że choć organizacja ma kilka planów, to najchętniej poruszanym jest zestawienie jej z Cris Cyborg (26-2). Kayla przyznała, że gdyby wybór należał do niej, to…
Bardziej cieszyłabym się z kolejnej walki z Larissą. Być może będę musiała na to zasłużyć. Ona musiała czekać trzy lata, żeby znów ze mną zawalczyć. Nie mam pojęcia, co się stanie. Rozumiem tyle, że muszę wrócić i być lepiej przygotowaną.
Źródło: mmafighting.com