Damian Janikowski (3-0) świetnie radzi sobie w nowej dyscyplinie. Po trzech efektownych zwycięstwach w klatce KSW mówi się o jego walce z Michałem Materlą (25-6). Wydaje się jednak, że taka walka na tą chwilę nie ma jednak wielkiego sensu.

Jedno wiadomo na pewno. Taka walka na pewno świetnie by się sprzedała. Ze sportowego punktu widzenia też z pewnością byłaby ciekawa, ale i bardzo ryzykowna dla obu zawodników…

Dla byłego zapaśnika porażka oznaczałaby zahamowanie pędzącej kariery. Znacznie wydłużyłaby się jego droga do pasa. Materla jest w jeszcze gorszej sytuacji. Po szybkiej porażce ze Scottem Askhamem (16-4) powinien raczej szukać jakiejś walki na odbudowanie, zamiast porywać się na nieobliczalnego Janikowskiego. Popularny „Cipek” wyczekuje okazji do rewanżu z Mamedem Khalidovem (34-5-2), a ewentualna druga przegrana z rzędu, na pewno znacznie utrudni mu zadanie.

To, w którą stronę pójdzie kariera Materli rozstrzygnie się 9. czerwca, na KSW 44. Jeśli odbuduje się po porażce, to być może już w kolejnej walce zmierzy się z Janikowskim. Jeśli jednak przegra, będzie musiał na tą konfrontację jakiś czas poczekać i grzecznie ustawić się w kolejce do starć z wrocławianinem i Mamedem.

Trzeba też pamiętać, że Janikowski jest przecież kontuzjowany i na pewno zabraknie go w czerwcu, w Ergo Arenie. Wróci raczej w drugiej połowie roku, ale mało prawdopodobne, aby od razu po wyleczeniu urazu, dostał takiego rywala jak Materla. W tym roku ta walka jest więc mało prawdopodobna.

Możliwe, że do tego starcia dojdzie w przyszłym roku. Właściciele KSW nie wykluczają powrotu na Stadion Narodowy, jeśli oczywiście karta walk byłaby świetna. Takie starcie to idealny materiał na main event. Janikowski udanie zadebiutował na KSW 39: Colosseum. Z kolei Materla nie wystąpił na tej gali, z wiadomych powodów. Na pewno chciałby wykorzystać taką sytuację, bo mógłby to być eliminator do walki o pas.

Do tego zostało jeszcze trochę czasu. Janikowski musi zbudować rekord, wygrać jeszcze jedną, albo dwie walki. Materla musi się odbudować, a wtedy obaj znajdą się na kursie kolizyjnym.

Na tą chwilę, takie starcie to duże ryzyko dla każdego z zawodników, choć na pewno korzystne dla samego KSW. Federacja jednak nie musi się spieszyć, bo to że do tej walki dojdzie jest pewne. Kwestia tylko kiedy.