Ewidentnie nie taki plan na main event UFC 259 miała Dana White. Zapewne spodziewał się, że organizacja zyska kolejnego podwójnego mistrza, ale legendarna polska siła ponownie pokrzyżowała te zamiary…
Zaledwie kilka godzin temu Jan Błachowicz pokonał na pełnym dystansie Israela Adesanyę, broniąc jednocześnie po raz pierwszy mistrzowskiego tytułu w wadze półciężkiej. Sędziowie, którzy oceniali pod klatką walkę, wypunktowali ją 49-46 i 2 x 49-45, co było dość sporym zaskoczeniem. Oto karty punktowe:
Ewidentnie sędziowie widzieli dominację Jana w pierwszej, czwartej i piątej rundzie (tu byli jednomyślni). Rozbieżności pojawiają się w drugiej i trzeciej odsłonie, ale – co warto zaznaczyć – w kwestii zwycięzcy tych rund arbitrzy mieli już różne opinie.
Zobacz także: Odważ się być wielkim! – Jones, Reyes, Gaethje i inni reagują na zwycięstwo Błachowicza i pierwszą porażkę Adesanyi
Sędziowie Cleary i Kamijo uznali też, że ostatnia odsłona pojedynku była tak zdominowana przez Polaka, że przyznali mu za nią punktację 10-8. Taki obrotem spraw wyraźnie nie był zachwycony prezes UFC, Dana White, który w trakcie konferencji prasowej nie zostawił na sędziach suchej nitki za taką decyzję:
Punktowanie? Szaleństwo! Oni, kur…, dali dwie rundy 10-8… Rozumiecie? Dwie rundy z tej walki dali 10-8. Gdy ja wchodziłem do MMA, to 10-8 oznaczało porządne skopanie komuś tyłka. Jak dostałeś porządne lanie i nie zrobiłeś nic w tej rundzie, to wtedy było 10-8. Muszą przestać tak punktować. To gówniane „10-8” musi się skończyć. Trzeba się tym zająć, zmienić to. Jak będą dalej tak rozdawać 10-8, to spieprzą wiele walk.
W tym pojedynku nie było żadnej rundy 10-8!
podkreślił z całą stanowczością White.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
źródło: YouTube/UFC