Już 16 listopada, na gali w Brazylii – w kolejnej walce wieczoru powróci najlepszy polski półciężki – Jan Błachowicz (24-8), który skrzyżuje rękawice z doświadczonym Ronaldo „Jacare” Souzą (26-7) zmieniającym dywizję wagową.

Zaraz po znokautowaniu Luke’a Rockholda na UFC 239 w Las Vegas, wielu obserwatorów sceny MMA uważało, że to właśnie Jan Błachowicz będzie kolejnym rywalem mistrza kategorii półciężkiej – Jona Jonesa. Tak się jednak nie stało i Polak zmuszony był podjąć kolejnego zawodnika przechodzącego z niższej kategorii, tym razem w osobie Ronaldo „Jacare” Souzy. Błachowicz pójdzie w bój z Brazylijczykiem na jego terenie, już 16 listopada.

Mistrz natomiast – jak wiadomo – w tym roku już nie powróci do klatki. Ostatni raz, także na gali UFC 239 – wygrał niejednogłośną decyzją z Thiago Santosem. Kilka słów na temat Jonesa, Błachowicz powiedział na łamach MMA Junkie.

Myślę, że nikt nie wie, czego on teraz chce. Może zmieni kategorię wagową, może chce walczyć z Danielem Cormierem, albo Stipem Miociciem w kategorii ciężkiej, nie wiem. Nie wiem, nie myślę o tym. Skupiam się teraz na Jacare, mojej najbliższej walce, a potem będę próbował zdobyć pas. Muszę wygrać z Jacare.

Specjalista od jiu-jitsu – Ronaldo Souza znany jest przede wszystkim ze swojego niesamowitego parteru, w którym kończył znaczną większość pojedynków. Oprócz świetnej gry parterowej, potrafi jednak również nokautować swoich przeciwników, co niejednokrotnie już udowadniał w oktagonie UFC. Błachowicz nie boi się jednak trafić z Brazylijczykiem do parteru, jeśli będzie do tego zmuszony, ale przyznaje, że wolałby utrzymać walkę na nogach.

Widzę to tak, że kończę go w drugiej rundzie.

powiedział o nadchodzącym pojedynku Polak, dodając:

Prawa ręka, prawy hak. Właśnie tak to widzę. Będę utrzymywał walkę na nogach, ale zobaczymy, co będzie chciał zrobić Jacare. Myślę, że będzie używał swojego boksu tylko w tym celu, żeby sprowadzić mnie do parteru i tam mnie skończyć, ale będę na to oczywiście przygotowany. Będę także gotowy na jego stójkę, bo tam też sobie świetnie radzi, zatem muszę być gotowy na wszystko. Będę próbował utrzymywać walkę na nogach, ale wierzę, że mam dobre jiu-jitsu, więc jeśli walka trafi do parteru, będę dobrze przygotowany.

Jan Błachowicz ma już doświadczenie w walkach na wrogich terytoriach. Pokonał w debiucie dla UFC Ilira Latifiego w Szwecji oraz w rewanżu – Jimiego Manuwę, na gali w Londynie. Nie ma zatem żadnych przeciwwskazań, żeby pojechać na teren Brazylijczyka i tam się z nim rozprawić.

Jacare jest legendą tego sportu. To dla mnie zaszczyt móc z nim walczyć w Brazylii. Nigdy wcześniej tam nie byłem, jedynie dwa tygodnie temu, ale tylko przez dwa dni, dlatego dla mnie to fajna możliwość, żeby odwiedzić inny kraj przy okazji walki z Jacare. Jestem mega podekscytowany. 

Na zakończenie, Polak dodał:

To będzie szalona noc, zobaczymy, co się będzie działo, ale kiedy wejdę do oktagonu, będę skupiony tylko na moim przeciwniku, słuchając mojego narożnika i tyle. Nie przejmuję się publicznością, oni na pewno będą wspierać Jacare i rozumiem to, żaden problem.

Jeśli wygrana z Brazylijczykiem nie zapewni Jankowi, który z ostatnich sześciu walk przegrał tylko jedną, pojedynku o tytuł – Polak nie wie, co więcej musiałby zrobić…

Czuję, że po tej walce, oczywiście jeśli ją wygram, kolejna będzie o tytuł. Nie wiem, co więcej miałbym zrobić, żeby udowodnić, że zasłużyłem na pojedynek o pas po pokonaniu Jacare.

źródło: mmajunkie.com