Jon Jones (23-1) przyznał, że bawi go tupet Caina Valesqueza (14-2), ale jednocześnie zapewnia, że nie da byłemu mistrzowi dywizji ciężkiej szansy, by go pokonał.

Valesquez powraca właśnie do oktagonu po ponad dwuletniej przerwie, by w starciu w walce wieczoru na UFC w Phoenix w tę niedzielę skrzyżować rękawice z Francisem Ngannou (12-3). Przy okazji jednego z wywiadów przed tą galą, został spytany o to, co sądzi o teoretycznym przejściu w przyszłości Jonesa do dywizji ciężkiej. Odpowiedział, że z chęcią byłby zawodnikiem, który zgotowałby mu pierwszą prawdziwą porażkę.

Takie oświadczenie nie mogło pozostać bez komentarza ze strony mistrza dywizji półciężkiej, który na swoim Instargramie napisał:

https://www.instagram.com/p/Bt7Sdl7lfbw/?utm_source=ig_embed

Twoja pewność siebie zostanie złamana, jeśli będziesz chciał spróbować mnie pokonać, mój kolego. Nie ma o czym mówić. Najadłem się już pikogramami zwątpienia we własne możliwości i potrafię wyczuć to z dużej odległości.

Na razie „Bones” skupia się na swoim najbliższym wyzwaniu, jakim jest pierwsza obrona pasa w walce z Anthony’m Smithem (31-13) na UFC 235 2 marca, ale jak sam zapowiada:

Moje dni w dywizji ciężkiej jeszcze nadejdą.

źródło: mmafighting.com