Wydawało się, że Kelvin Gastelum z pokorą i dość dużym spokojem przyjął wieść o kontuzji mistrza wagi średniej – Roberta Whittakera. Rzeczywistość jest jednak inna.
Pretendent do tytułu jak mantrę powtarzał, że teraz jest czempionem. Oczywiście wytłumaczył, dlaczego:
To mój pas. Zapracowałem na niego. Pokazałem się. Przeleciałem tysiące mil od domu. Zrobiłem wagę. W moim świecie, zapaśniczym świecie, gość przyjeżdża, robi wagę, z jakiegoś powodu nie chce walczyć, odwołuje walkę. To tak jakby się poddał. Ja wygrywam. Jestem mistrzem. Mam nadzieję, że Robert dobrze się podleczy. Życzę mu szybkiej rekonwalescencji. Kiedy wyzdrowieje dam mu szansę zawalczyć o mój tytuł. Będę oglądał walkę Adesanya’i z Silvą. Po tym pojedynku dowiemy się, kto jest następny w kolejce.
powiedział.
Dodatkowo, wyjaśnił okoliczności, w jakich się dowiedział o kontuzji „Reapera”:
Dowiedziałem się dziś rano. Pracownicy UFC zapukali do moich drzwi o 7 rano i przekazali mi wieść. Powiedzieli mi, że Robert wypadł z walki. Nie było opcji, żeby „Cowboy” czy jakiś inny gość mógłby wejść na zastępstwo przez komisję, zasady i cały ten proces.
źródło: mmafighting