Okupujący piątą lokatę w klasyfikacji dywizji piórkowej, popularny „Koreański Zombie” stawia sobie ambitne cele i w następnym pojedynku chciałby skrzyżować rękawice z uplasowanym dwie lokaty wyżej, Zabitem Magomedsharipovem.
Chan Sung Jung (16-6) nie może zaliczyć bieżącego roku do udanych. Zawalczył w nim zaledwie raz. Doszło do tego w październiku, gdy w ramach jednej z gal, skrzyżował rękawice z Brianem Ortegą (15-1). Amerykanin nie dał żadnych szans swojemu rywalowi, konsekwentnie rozbijając go na dystansie pięciu rund, co doprowadziło go do jednogłośnego zwycięstwa. Teraz, po upływie pewnego czasu, gdy „Koreański Zombie” miał trochę czasu, by przeanalizować cały pojedynek, w rozmowie z MMA Junkie podzielił się tym, co według niego doprowadziło go do upadku.
Plan na walkę był idealny. Ortega we wcześniejszych walkach często używał łokci. Byliśmy na to gotowi, ale dobrze przymierzył i to zrobiło robotę. Niestety, był to cios, po którym nie mogłem w pełni się zregenerować, a co za tym idzie – pokazać swoich stuprocentowych możliwości.
Jung chce pokazać, że stać go jeszcze na wiele, dlatego w najbliższej przyszłości chciałby podzielić klatkę z Zabitem Magomedsharipovem (18-1).
Chcę Zabita. Ta wygrana znacznie przybliży mnie do pasa. Ale co ważniejsze – pragnę udowodnić, że wciąż mogę konkurować na najwyższym poziomie. Oczywiście zrozumiem, jeżeli on nie da mi tego pojedynku.
Rosjanin walczy pod szyldem UFC od ponad trzech lat. Dotychczas stoczył tam sześć pojedynków, wszystkie zwyciężając. Ostatni raz widziany był w oktagonie pod koniec zeszłego roku, gdy stanął w szranki z Calvinem Kattarem (22-4) i finalnie wygrał przez sędziowską decyzję.
Zobacz także: Filip Tomczak wystąpi na OKTAGON 19 w Brnie
Źródło: MMAjunkie