To była świetna gala! KSW 31 zapamiętamy z dobrych pojedynków, fenomenalnego strzału „Pudziana”, mistrzowskiego występu Michała Materli a także klęski „Irokeza”. Ponadto Karol Bedorf broni pasa, zaś Goran Reljić go zdobywa. Sprawdźcie plusy i minusy gali KSW 31.
Mariusz Pudzianowski – absolutny szok, walka trwała krócej co jeden najman. Mariusz był stawiany jako faworyt(większość naszej redakcji tak właśnie typowała) jednak nikt nie myślał iż potrwa to 27 sekund. Już w pierwszej wymianie Pudzian trafił obszernie bitym prawym idealnie w szczękę Brazylijczyka. Dalsze ciosy nie były potrzebne. Czas na walkę z innym bohaterem tego tekstu, Karolem Bedorfem?
Michał Materla – klasa! Mistrz pokazał że nawet gdy nie jest faworytem potrafi unieść ciężar odpowiedzialności i wydrzeć zwycięstwo. Po początkowej dominacji Drwala, Materla zaczął robić to co wychodzi mu najlepiej – obalać i walczyć z góry. Pozwoliło to na obronę pasa, wygranie każdej z rund i po raz kolejny udowodnienie że Mistrz jest tylko jeden. Nie ma sensu mówić o walce z Mamedem, Materla ma pas, Materla jest mistrzem i #1.
Kamil Szymuszowski – wielkie zaskoczenie tej gali. Pewna wygrana, mądrze taktycznie rozegrana walka podopiecznego Marcina Rogowskiego pozwoliła na zwycięstwo z Maciejem Jewtuszką. Dwie pierwsze rundy to dominacja zapaśnicza a także siłowa reprezentanta GB Łódź. Trzecia odsłona na korzyść Szczecinianina który zachował więcej sił. Nie było powtórki z walki z Vaso, Iro nie trafił i nie uratował tej walki. Brawo Kamil.
Tomasz Narkun – szybko (dość) łatwo i przyjemnie. Poddać „Cebulę” to nie lada wyczyn, Tomkowi sie to udało bardzo efektownie. Narkun posiada niezwykły parter, udowadniając to dziś. Nie ma nic bardziej przekonującego niż zwycięstwo przed czasem. Styl w jakim rozprawił się z Celińskim daje „Żyrafie” realne szanse na pas.
Jędrzej Maćkowiak – bardzo udany debiut w KSW. Totalna dominacja od początku do końca zakończona tym co wszyscy lubimy – krwawą rzezią. Maćkowiak pokazał że ma spory potencjał a patrząc na wiek tego zawodnika, KSW może mieć z niego niezłą pociechę. Czas na większe wyzwania – może Oli?
Atilla Vegh – wygrałtę walkę. Mimo iż sędziowie oglądali inne starcie to Atilla w dwóch rundach był lepszy, dyktował tempo walki, trafiał celniej Gorana i to on powinien zostać mistrzem. Mimo iż walka była partią szachów to mogła się podobać, nienaganna technika obu zawodników, ciekawe kombinacje, smakosz MMA mógł się nasycić.
Karol Bedorf – 3x dosiad i 3x boczna w starciu z bezpłciowym grapplersko Peterem Grahamem powinna skutkować sześcioma skończeniami walki przed czasem. Tymczasem Bedorf mając tak dogodne pozycje nie potrafił zrobić absolutnie nic, ba narażając się na przegraną w stójce po huraganowym ataku Australijczyka. Największy zawód mimo wygranej to „Coco”. Zwycięzców się nie sądzi,m jednak postawa Bedorfa w starciu z tak słabym rywalem jakim jest Graham zasługuje na największy minus.
Tomasz Drwal – gdzie się podziały defensywne zapasy Drwala z których jest tak dobrze znany? Może to kontuzja, a może słabe przygotowania i brak sparing partnerów na poziomie? Może.. Fakty są takie że po pierwszej rundzie Tomek był już mocno zmęczony i zupełnie oddał pola Materli. Walka była świetna, jednak większy udział w jej „świetności” ma „Cipao” a nie Tomasz Drwal.
Jay Silva – temu panu już podziękujemy. Poza trashtalkiem Jay nie posiada nic. Być znokautowanym przez Aziza który walczy raz na 73 lata to wstyd. Silva w tej walce nie pokazał niczego ze swojego arsenału. Być może Silvę motywuje tylko Michał Materla. bo poza walkami z nim Jay wypada fatalnie. Pora zakończyć ten rozdział i dać miejsce jakiemuś młodemu prospektowi który bardziej uszanuje tę szansę.
Werdykt walki Reljić – Vegh – nie chcę ale muszę. To była łatwa walka do sędziowania. W dwóch pierwszych rundach to Słowak dominował wyraźnie, trzecia zaś należała do Chorwata. Na tym cała historia się kończy. Sędziowie jednak dopatrzyli się czegoś, czego nie widział nikt i orzekli zwycięstwo Reljica. Zgodzę się że to była bliska walka, bliska bo w stosunku 2:1 na korzyść Atilli. Trudno będzie obronić tę decyzję.
Publika – „stypa” – to najczęstsze określenie tego co się działo na hali. Brak dopingu, brak emocji u kibiców potwierdzają moją opinię nt. publiki KSW. 13 tysięcy osób które były na KSW nie mają żadnego startu do publiki która zgromadziła się miesiąc wcześniej w Krakowie na UFC. Niby „Janusze” się edukują, jak widać niektórym idzie to strasznie topornie.
Grafika: Federacja KSW/www.kswmma.com