Leon Edwards stwierdził, że w swoim kolejnym pojedynku chciałby się zmierzyć z Colbym Covingtonem albo Gilbertem Burnsem.
Leon Edwards na gali UFC w Londynie miał zmierzyć się z Tyronem Woodleyem, ale jak doskonale wiemy, do ich pojedynku nie doszło z powodu pandemii koronawirusa. Mówiono, że jeśli „Rocky” pokonałby Amerykanina, to następna walka byłaby o mistrzowski pas.
Anglik uważa, iż zasłużył na pojedynek o mistrzowski pas, ale spodziewa się tego, że będzie musiał odnieść jeszcze jedno zwycięstwo.
Spodziewam się tego, że UFC stwierdzi, iż skoro ja i Gilbert chcemy walczyć o tytuł, to czemu nie zmierzymy się ze sobą o status pretendenta do pasa? Jestem przekonany, że tak się właśnie stanie. Powiedzą, że muszę wygrać jeszcze jedną walkę, zanim dostanę szansę walki o pas i jestem w stanie się na to zgodzić.
stwierdził Edwards.
Anglik powiedział, że jeśli mógłby wybrać sobie rywala, to chciałby zmierzyć się z Gilbertem Burnsem albo Colbym Covingtonem.
Przede wszystkim chciałbym zmierzyć się z Gilbertem Burnsem, bo to on jest numerem jeden, jeśli chodzi o pretendentów. Zdominował faceta, którego ja miałem zdominować. Tylko w umowie musi być zawarte, że jeśli wygram ten pojedynek, to następny będzie o tytuł. Inaczej się nie zgodzę. A jeśli nie uda się zestawić mnie z Burnsem, to chciałbym zmierzyć się z Covingtonem, bo naprawdę go nie lubię.
podsumował „Rocky”.
Zobacz także: UFC 251 – typowanie karty głównej i kursy bukmacherskie
źródło: bjpenn.com