Ostatnia pretendentka do pasa kategorii piórkowej kobiet, Megan Anderson, która w zeszłą sobotę podczas gali UFC 259 przegrała przez balachę z Amandą Nunes wyjawiła, jakie losy czekają dywizję piórkową kobiet w organizacji UFC.
W sobotę, na okoliczność co-main event gali UFC 259, w klatce naprzeciwko podwójnej mistrzyni, Amandy Nunes stanęła Megan Anderson. Pojedynek kompletnie nie ułożył się po jej myśli, gdyż odklepała balachę Brazylijki po zaledwie dwóch minutach.
Australijka zdradziła, że to była jej ostatnia walka na kontrakcie w organizacji UFC i więcej tam nie zawalczy, gdyż amerykański gigant kierowany przez Danę White’a ma zamiar rozwiązać jej kategorię wagową. Ostatnim pojedynkiem w historii tej dywizji ma być zaplanowana na maj walka pomiędzy Felicią Spencer i Danyelle Wolf.
Nie ulegało żadnej wątpliwości, że kategoria piórkowa kobiet istniała tylko teoretycznie, bowiem nigdy nie doczekała się nawet rankingu ani drabinek. Została de facto stworzona dla Cris Cyborg, choć pierwszą mistrzynią w 66 kg została Germaine de Randamie. Gdy Brazylijka straciła tytuł na rzecz właśnie Nunes, sens istnienia tej kategorii wagowej był wielokrotnie podważany, gdyż „Lwica” śmiało może skupić się na obronach pasa niższej dywizji i robi tę wagę bez problemu, czego nie można było powiedzieć o Cyborg. Pierwszy pojedynek o mistrzostwo kategorii piórkowej kobiet odbył się 11 lutego 2017 roku, podczas gali UFC 208, gdy to właśnie wspomniana Holenderka toczyła bój z Holly Holm.
Zobacz także: Fabricio Werdum poznał rywala na debiut w organizacji PFL
Megan Anderson dla UFC stoczyła 6 pojedynków, kończąc karierę z remisowym rekordem – 3-3. Tylko jedna z jej walk dotrwała do decyzji, był to debiut z Holm.