Michael Chandler po porażce z Dustinem Poireirem podczas sobotniej gali UFC 281 nawołuje o pojedynek z Conorem McGregorem, o który zabiegał już znacznie wcześniej.
Zaraz po przejściu z Bellatora do UFC, Michael Chandler od początku próbował wykrzyczeć sobie pojedynek z byłym podwójnym mistrzem – Conorem McGregorem. Dotychczas jednak, nie było mu dane być zestawionym z Irlandczykiem.
W sobotę, Chandler pomimo dobrych dwóch pierwszych rund, musiał uznać wyższość Dustina Poireira – został po raz pierwszy w zawodowej karierze MMA poddany. Na konferencji prasowej, „Iron” ponownie nawoływał o zestawienie go z „Notoriousem”.
Myślę, że w tym momencie, kiedy on [McGregor] powróci, spojrzy na potencjalnych rywali. Nie sądzę, że jestem dla niego najłatwiejszą walką, jaką może wziąć, ale jestem największą walką, jaką może wziąć. Uważam, że Conor McGregor wykręca ogromne numery, gdy tylko wejdzie do oktagonu, bez względu na wszystko. Ale Conor McGregor wchodzący do oktagonu ze mną wykręci niebotyczne numery. Szanuję go, bardzo chciałbym, aby wrócił, a może to ja będę gościem, który przywita go w walce.
Zanim jednak Conor McGregor powróci, musi być testowany przez USADA przez minimum pół roku.
Były mistrz Bellatora nie radzi sobie najlepiej w UFC. Wprawdzie mierzy się z absolutną czołówką, to jego rekord w oktagonie największej organizacji MMA na świecie wynosi zaledwie 2-3. Chandler musiał uznawać wyższość wspomnianego już Poireira, ale także Justina Gaethje oraz Charlesa Oliveiry, z którym bił się o zwakowany pas dywizji lekkiej.
Zobacz także: UFC 281: Dustin Poirier udusił Michaela Chandlera po wojnie! [WIDEO]
źródło: bjpenn.com