9 edycja to przede wszystkim postać rewelacyjnego zawodnika ze Skandynawii, ale przeczytacie kilka zdań także o potencjalnym wzmocnieniu dywizji półciężkiej lub koguciej. 

Jesse Urholin (7-0)
32 lata, Finlandia, kategoria półśrednia/średnia

Prawdziwy ciemiężyciel parterowy. Posiadacz czarnego pasa BJJ. W pierwszych sekundach każdej z rund dąży do obalenia przeciwnika. Robi to różnorodnie. Niejako wpada w ciosy rywala obniżając pozycję, dobierając się do klamry i potem przechodzi do przechwycenia jednej nogi i położenia na środku oktagonu. Potrafi również płynnie wejść pod ciosami i podobną techniką wyszarpywać, wywracać. Obce nie jest mu też kładzenie rywala po własnych kombinacjach, zwykle jest to jab i mocny prawy overhand. Wiele obaleń stosowanych jest po wyraźnej kiwce ręką lub zamarkowanym ataku całym ciałem. Kompletnie nie robi różnicy czy jest pod siatką czy na środku klatki. Rywalami nie były może tuzy tego sportu, ale dodatnie rekordy z przeszłością w niezłych organizacjach jak np. weteran Cage Warriors Aaron Khalid (10-7-1) czy były zawodnik ONE, LFA, a obecnie Bellatora Dante Schiro (15-5). Mówiąc kolokwialnie Jesse robił z nimi wszystkimi co chciał. Wszystkie zwycięstwa odniesione w miażdżący sposób. Zaryzykuję stwierdzenie, że przez 7 walk zawodowych Fin nie był nawet przez moment zagrożony. Wszystkie walki na rodzimym CAGE to pokazy siły. Aaron Khalid gdzieś tam niemrawo szukał poddania, ale natychmiast spacyfikował go reprezentant Team East Front.
Trzeba koniecznie wspomnieć o ground and pound Fina. To z jaką zaciętością turbował Tamaza Bochorishvilego (9-4) zasługuje na uznanie. Ma się wrażenie jakby walka odbywała się na przyspieszeniu. Niebywała agresja i pewność pozycji. Istotne jest, że praktycznie każdy cios w parterze jest wyprowadzany z prawej ręki. Lewą albo przekłada pod plecami przeciwnika albo wyklucza nią jego ręce.
Bardzo rzadko wypuszcza kogoś z parteru, ale gdy się to zdarzy to nie odpuszcza, wciąż przyklejony trzyma pod siatką i ponawia obalenie. Rywale często nie mogą nawet pisnąć. Przechodzi w dosiad, ugniata w półgardzie. Prezentuje całe spectrum parterowe łącznie z poddaniami – szuka trójkątów nogami, rękami, ma też w CV Von Flue. W tych bardzo krótkich epizodach stójkowych mimo chaosu widać, że nie jest lebiegą. Khalida podłączył kombinacją dwóch sierpów sfinalizowaną wysokim kopnięciem. Wszystko to było w dobrym tempie, poprawne technicznie.
Mimo niezwykle zajeżdżającego stylu pełnego brutalności świetnie stoi kondycyjnie i jest w stanie pełne 15 minut obalać, ugniatać, bić i zachowywać taki sam poziom koncentracji.

Jesse Urholin to wyjątkowy drapieżnik, który w klatce nie tylko chce wygrać, ale stłamsić i rozszarpać przeciwnika w każdej sekundzie pojedynku. Nie pokazał do tej pory słabych stron, w stójce, jeśli coś zbierał na czysto to stał niewzruszony, więc nie mam powodów, aby wątpić w jego szczękę. Kolejna walka z Johnem Palaiologosem (18-9-1) zapowiada się na spacerek. Z Cage Warriors trudno liczyć na transfer do KSW, ale Fin jest warty starań.

Rywal na start w KSW- praktycznie każdy z 77, ja wybiorę fizycznego Adriana Bartosińskiego.

Rob „Razor” Wilkinson 13-2
29 lat, Australia, kategoria średnia/półciężka

Zarówno dywizja do 84 kilogramów, jak i półciężka wymagają dużych wzmocnień kadrowych. Jednym z rozwiązań może być Australijczyk Rob Wilkinson. Nie poszło mu w UFC, ale na porażkę z Israelem Adesanyą można przymknąć oko. W tej walce jak i pojedynku z Siyarem Bahadurzadą miał swoje momenty (głównie zapaśnicze), ale kończył ubijany w drugich rundach. Na Australijskiej scenie wygrał prawie wszystko. Mistrzostwo Brace, Australian FC, a ostatnio też Hex Fight Series. Do pełnej puli brakuje jeszcze trofeum Eternal MMA.
W stójce prezentuje chaos. Sporo akcji nie ma większego składu czy przygotowania. Nie korzysta z bardzo dobrego zasięgu tylko wpada z ciosami w krótki dystans. Jest to o tyle niezrozumiałe, że kilka razy już egzekwował swoją przewagę kłując podwójnym prostym, sporo kopiąc. Świetnie rąbał niskimi kopnięciami po kombinacji z Dylanem Andrewsem (18-11).  Mniej więcej w połowach rund stara się obalać, ale są to głównie czytelne, wymuszone próby.  Bez większego przygotowania idzie za ciosami lub wręcz wymachując rękami dla zmyłki walczy o sprowadzenia za dwie nogi pod siatką. Przez czytelność musi się mocno namęczyć, aby wywrócić dobrze rozkładającego ciężar rywala i się pompuje. Mimo względnych sukcesów w pierwszych rundach z Adesanyą i Bahadurzadą potem już wyglądał dużo gorzej i był dziurawy. Na tle zawodników UFC kiepsko wyglądała też kontrola Wilkinsona. Głównym atutem wydają się jednak poddania. Jeżeli już uda się obalić i przytrzymać to płynnie przechodzi do technik kończących i raczej w parterze musi upatrywać swoich szans na zwycięstwo. Możliwe, że coś zmieni przejście do dywizji 93, w której zawalczył dopiero raz.
Nie widzę go jako kozaka w KSW, ale solidne uzupełnienie ubogich dywizji. Poza UFC potrafi zawalczyć imponująco, z Andrewsem był w mega dyspozycji. Wiadomo, że lepiej się wygląda na tle słabszych rywali, ale w końcu można było dostrzec przekonanie w działaniach. Bezlitośnie rozbijał Dylana po czym ekspresowo go poddał.

Rywal na start – w 93 Ivan Erslan, w 84 Cezary Kęsik

Carlos „Spartas” Augusto da Silva (19-3)
27 lat, Brazylia, kategoria kogucia

Doświadczony jak na swój wiek Brazylijczyk, który niedawno z kategorii piórkowej przeszedł do koguciej. Walczył na Shooto, Future Fc, Jungle Fight oraz kilku lokalnych galach w ojczyźnie. Do niedawna był na fali 17 zwycięstw. Część rywali może nie była oszałamiająca, ale zwłaszcza ostatnio były spore wyzwania, z którymi bezproblemowo sobie radził. To walczący w głównej mierze z klasycznej pozycji (nie omieszka się też zmienić na odwrotną) zawodnik, który dysponuje bardzo dobrymi kombinacjami. Odnajduje się w każdej sytuacji, nacierając, kontrując, walcząc w klinczu. Specjalność zakładu to kombinacja lewego haka na korpus z dołączeniem prawego sierpa na głowę. W ten sposób kilkukrotnie wprowadzał w zakłopotanie Carlosa Soaresa (12-2)  na gali Future FC 7. Druga standardowa kombinacja „Spartasa” to kombinacja lewy prawy sfinalizowana kopnięciem, bardzo często jest to kopnięcie na korpus z zakrocznej nogi. Oprócz tego dobre krzyżowe bite ze spięcia  w sam środek twarzy rywala. Stosuje kopnięcia na kolano, wewnętrzne low kicki oraz dużo ciosów na korpus. Ta część ciała wydaje się go interesować na równi z twarzą rywala. Torpeduje schaby hakami, kopnięciami oraz uderzeniami z klinczu. Zapas ofensywne Carlosa nie stoją na zbyt wysokim poziomie, są to dość czytelne próby haczeń czy też wyłapania nogi na wysoko. Z klinczu często niewiele wynika, kilka uderzeń kolanami, jest to półśrodek dla Brazylijczyka, aby złapać oddech, podkreślić przewagę. W parterze zwłaszcza z dołu nie ma wiele do zaoferowania, raz ładnie złapał Soaresa w gilotynę, ale generalnie nie kwapi się do tego, aby zmieniać pozycje. Może dużo przyjąć, ale jego defensywa, zwłaszcza gdy naciera to obraz nędzy i rozpaczy, kompletnie statyczna głowa pędzącego z ciosami Spartasa to łakomy kąsek dla rywali, ale głównie do ewentualnego punktowania lub przejęcia inicjatywy, nigdy powiem da Silva nie przegrał przed czasem. Kiedy poczuje zagrożenie lub odczuje cios momentalnie dociska do siatki bądź szuka obalenia, pod tym względem fight iq zasługuje na pochwałę, bo mimo braku defensywy nie wdaje się w bijatyki niczym jeździec bez głowy. Na uwagę zasługuje też praca nóg, jest stroną nacierającą, ale poza drobnymi przestojami dużo pracuje pozostając nieuchwytnym i trudnym do odczytania dla rywala.

Rywal na start – Jakub Wikłacz/Antun Racic