Michael Chandler jest przekonany, iż dzięki swoim umiejętnościom zapaśniczym, jest w stanie powstrzymać obecnie dzierżącego pas – Islama Makhacheva. Jak chciałby tego dokonać?
Poprzez wcześniejsze sukcesy pod sztandarem prowadzonego przez Scotta Cokera Bellatora, Michael Chandler (23-7) wszedł do UFC niczym prawdziwa gwiazda i zaledwie po jednym triumfie stanął przed szansą sięgnięcia po mistrzowskie trofeum. Co prawda nie udało mu się tego dokonać – obecny bilans w globalnym potentacie (2-2) również nie robi jakiegoś ogromnego wrażenia – natomiast wciąż nie porzuca aspiracji, by konkurować z najlepszymi z kategorii lekkiej.
Jak sam twierdzi – wcale niewykluczone, że na dzień dzisiejszy jest możliwie najtrudniejszym przeciwnikiem dla czempiona, Islama Makhacheva (23-1). Wątek ten został poruszony w audycji DC & RC.
Chcę, żeby Islam o mnie mówił, dlatego sam się o nim wypowiadam. Wierzę, że mam najlepsze zapasy spośród sklasyfikowanych zawodników. Dobry, staromodny amerykański styl. Uważam, że jestem w stanie go przyskrzynić i pokonać.
Na „Irona” czeka teraz wyzwanie w postaci rywalizacji z utrzymującym się w ścisłej czołówce od dłuższego czasu, Dustinem Poirierem (28-7). Ta zmaterializuje się w najbliższy weekend, podczas rozgrywanego w Nowym Jorku UFC 281. Czy więc ewentualna wygrana zagwarantuje mu następnie walkę o pas? Główny zainteresowany nie jest co do tego do końca przekonany.
Zobaczymy, jak będzie. Dużo zależy od mojej dyspozycji i tego, do czego będzie dążyć szefostwo UFC. Tak czy inaczej, będę gotowy.
Zobacz także: Michael Chandler nie podziela zachwytów nad Islamem Makhachevem: „Nikogo nie pokonał”
Do pojedynku z Poirierem, Chandler podejdzie po triumfie nad Fergusonem. W maju tego roku ciężko znokautował „El Cucuya” dzięki czemu ponownie zaczął kroczyc ścieżką zwycięzców.
Źródło: YouTube/ESPN MMA