Zawodnicy muszą przed walkami dostarczyć sobie pewne bodźce. Wiadomo, że u każdego wygląda to nieco inaczej. Zabawna historią podzielił się niedawno Mateusz Gamrot. Będący z nim na miejscu Borys Mańkowski oraz Łukasz Rajewski skwitowali to krótko, acz dosadnie – „Niech widzą, jaki p*jebany jesteś”.
W grudniu 2021 roku Mateusz Gamrot (22-2) przystąpił do swojej czwartej potyczki pod sztandarem UFC. Mierzył się wówczas z Diego Ferreirą (18-5). Zdając sobie sprawę z ciężaru, jaki ta walka za sobą niosła – furtka do rankingu dywizji lekkiej – wiedział, iż musiał wejść do niej w pełni zmotywowany. W rozmowie, która pojawiła się niedawno na kanale Winiego, opowiedział, jak wyglądały chwile przed pojedynkiem.
Kiedyś jak biłem się z Diego Ferreirą na UFC, jesteśmy na hali, chwila, 15-17 minut przed walką, a ja rozgrzewkę robię i mówię: „Dobra panowie, lecę do kibla, muszę się wysikać”. Biegnę, wysikałem się, no i co, ostatka gadka. Myję ręce, patrzę na siebie w lustrze, drę mordę na siebie, dawka motywacji, odwracam się, a tu mój przeciwnik stoi i patrzy na mnie (śmiech). Spojrzał jak na debila. Biegnę do szatni i mówię do Borysa, Raja: „Właśnie się motywowałem przed lustrem, drę mordę na siebie, a tu wchodzi Diego i patrzy na mnie”. A oni mi mówią: „Dobrze, niech widzą, jaki po**bany jesteś” (śmiech).
Oczywiście starcie to finalnie ułożyło się po myśli Polaka, który rozbił przeciwnika w drugiej odsłonie konfrontacji. Od tego momentu wchodził jeszcze do oktagonu trzykrotnie, zwyciężając dwa z tych pojedynków.
Po raz kolejny zobaczymy go w akcji 23 września. Podejdzie wtedy do rywalizacji z Rafaelem Fizievem (12-2). Walka ta rozegra się na dystansie pięciu rund i zwieńczy całe wydarzenie.
Zobacz także: Gamrot i Fiziev reagują na ogłoszenie walki
Źródło: YouTube/UFC