Niekwestionowana legenda mieszanych sportów walki, Anderson Silva, po sromotnej porażce przeciwko Jaredowi Cannonierowi spowodowanej kontuzją nogi zdecydował się przemówić do swoich fanów, jak również osób sugerujących byłemi mistrzowi zakończenie kariery.

44 letni Pająk przelał swoje myśli do odbiorców za pomocą social mediów. Z przekazu Brazylijczyka wyraźnie wynika, iż walka na UFC 237 nie była jego ostatnim „tańcem” w oktagonie.

Do samego końca. Ból jest twoim przyjacielem. Pokazuje, że jeszcze nie umarłeś. Mówią, że wielkie symbole stają się wielkimi celami. Najważniejsze jednak jest to, żeby nie zostać ofiarą. Jeśli upadasz, wstań. Jeśli coś zepsułeś, napraw to. Nie poddawaj się i nie myśl, że nie możesz, bo przegrałeś jedną bitwę. Będę szedł do końca i im bardziej będą mi odradzać, tym bardziej będę chciał. Stary lew otoczony hienami chcącymi go pożreć wciąż chce walczyć aż do śmierci nawet nie myśląc o tym by było go sobie żal. Ze mną nie będzie inaczej. Siła i honor.

Czy hieny według Andersona to ogólnie krytycy jego dalszego kontynuowania kariery, czy może również Brazylijczyk miał na myśli Michaela Bispinga, który dopiero co nawoływał starszego, byłego rywala do odwieszenia rękawic na kołek? A co wy sądzicie o stanowisku uważanego przez wielu za GOATa w świecie MMA?

źródlo: mmafighting.com