(Foto: Bellator; Grafika: Mariusz Olkiewicz/inthecage.pl)
Marcin Held, to kolejny bohater cyklu o największych talentach i jednocześnie najbardziej perspektywicznych zawodnikach dywizji lekkiej. Held, to zdecydowanie najlepszy Polski lekki i TOP 5 w Polsce bez podziału na kategorie wagowe, a i w Europie raczej próżno szukać dla niego rywala, którego branża okrzyknęłaby faworytem. Wśród poszukujących pracy krąży stary jak świat żart: „Poszukujemy 20-letniego pracownika z 30-letnim doświadczeniem” i mi się wydaje, że Marcin, jako jedyny na rynku pracy spełnia te wymagania…
Biorąc pod uwagę, że 22-letni Tyszanin ma na koncie 23 walki nie zamierzam zagłębiać się w arkana każdej z nich, ale kilka osiągnięć Polaka warto odnotować. Jeden z najistotniejszych faktów, to początek zawodowej kariery Marcina – 2008 rok, co oznacza, że debiut w MMA przypadł na jego 16 rok życia. Do „18-stki” Held nie przegrał notując 13 Marca 2010 roku 8 zawodowe zwycięstwo z rzędu pokonując w między czasie takie nazwiska jak Sowiński, Pioskowik, Abramiuk czy wreszcie Mańkowski. Pierwsza porażka przypadła również na rok pełnoletniości, był to Łukasz Sajewski i przegrana przez jednogłośną decyzję po dwóch rundach. 2010 Rok Polak zakończył dwoma zwycięstwami, a rok 2011 otworzył nowy rozdział w karierze Marcina poprzez podpisanie kontraktu z Bellatorem. Niestety włodarze trzeciej wówczas największej federacji MMA nie zamierzali oszczędzać naszego zawodnika zestawiając do od razu z samym Michaelem Chandlerem – gwiazdą federacji. Marcin przegrał przed poddanie pod koniec pierwszej rundy, ale kilka miesięcy później szybko się odbudował na gali Australian Fighting Championship pokonując w zaledwie 55 sekund swojego oponenta. Przez następne 10 walk Held nie opuścił już organizacji Ballator przegrywając tylko raz w finale turnieju wagi lekkiej z Dave’em Jansenem przez jednogłośną decyzję. Wpływ na wynik walki wg części ekspertów miało przełożenie pojedynku ze stycznia na marzec 2013. Pierwotna gala z walką Held vs Jansen miała się odbyć przed 21 urodzinami Marcina, a ponieważ lokacją tego eventu było kasyno, które wedle prawa stanowego zabrania przebywania na jego terenie osobom poniżej 21 roku życia, pojedynek trzeba było odwołać. Sprawa o tyle kuriozalna, że na ważenie odbyte dzień przed galą Polak został wpuszczony. Rekord Helda w Bellatorze to 9-2, 5 zwycięstw przed poddanie, 1 KO i 3 decyzje oraz 2 finały turnieju, z czego jeden zwycięski po świetnej walce z Patricky Freire. Aktualnie Marcin czeka na ogłoszenie daty walki z Willem Brooksem, który pokonał Michaela Chandlera stając się nowym mistrzem dywizji lekkiej. Held na mocy wygranego turnieju „z urzędu” będzie jego kolejnym rywalem.
Fan page na facebooku wychowanka Bastionu Tychy wskazuje ponad 16 tysięcy „lajków”, co dla porównania jest sumą polubień fan page’y Piotrka Hallmanna i Mateusza Gamrota, ale mimo to nad Wisłą Marcin aż tak znany nie jest jak być powinien. Moc i potęga promocyjna KSW jest o wiele większa, więc paradoksalnie gwiazdy mniejszego formatu walczące dla krajowego potentata mają dużo spokojniejszą głowę, jeśli chodzi o zaplecze medyczne, suplementacyjne, czy najogólniej mówiąc sponsorskie. O Heldzie mówi się zazwyczaj jedynie w kontekście jego znaczących zwycięstw, media i branża oczywiście z zapałem śledzą karierę najlepszego lekkiego w naszym kraju i być może niedługo mistrza drugiej największej federacji na świecie, ale tzw. „hardkorowi fani” stanowią ułamek osób zainteresowanych tym sportem w Polsce, co nie przekłada się na profity wprost proporcjonalne do umiejętności, pozycji, talentu, doświadczenia czy renomy za granicą naszego rodaka. Wpływ ma na to też brak transmisji wydarzeń Bellatora przez polskie stacje telewizyjne, jedynie NC+ retransmituje na swojej platformie te gale z parudniowym opóźnieniem.
Najpiękniejszy fakt dotyczący Helda, to jego wiek – 22 lata, co w teorii oznacza jeszcze 10-15 lat kariery na najwyższym poziomie. Jeśli będą go omijały kontuzje, to z pewnością pas organizacji Bellator będzie jedynie początkiem, a końcem będzie śrubowanie rekordu obron pasa UFC.
Mariusz „Dooży & Grooby” Olkiewicz