Zwycięzca walki z Bradem Tavaresem na UFC Paris skomentował podejście kibiców do zawodników po porażkach. Doświadczony polski fighter zwraca uwagę na bolesny aspekt kariery sportowca, z którym mierzył się po przegranym debiucie w największej organizacji MMA.

Robert Bryczek, który w spektakularnym stylu wrócił na zwycięską ścieżkę podczas gali UFC Paris, wykorzystał moment triumfu, by podzielić się gorzką refleksją na temat zmienności nastrojów w świecie mieszanych sztuk walki. Polski zawodnik, świeżo po efektownym nokaucie na doświadczonym Bradzie Tavaresie, w rozmowie z Kanałem Sportowym nie ukrywał rozczarowania postawą części kibiców.

To jest taka forma mentalnej prostytucji dla mnie. No to może brzydko brzmi, ale no to tak wygląda.

stwierdził Bryczek, odnosząc się do radykalnej zmiany nastawienia fanów wobec zawodników po pojedynczych porażkach.

Zwycięzca z Paryża przyznał, że po przegranym debiucie w UFC doświadczył na własnej skórze, jak szybko niektórzy kibice potrafią zmienić swoje nastawienie o 180 stopni.

Miałem taką rozmowę tutaj właśnie ze swoją dziewczyną na ten temat. Później na chłodno, gdy opadają emocje, to zawodnik widzi, kto się odzywa, jak się zachowują media. My to gdzieś mamy, bo większość ludzi żyje ostatnią walką, a my patrzymy na całokształt naszych kariery.

wyjaśnił polski fighter.

Bryczek zwrócił uwagę na fundamentalną różnicę w postrzeganiu kariery między zawodnikami a kibicami. Podczas gdy fani często oceniają sportowca przez pryzmat ostatniego występu, sami zawodnicy muszą patrzeć na swoją karierę całościowo, akceptując, że porażki są naturalną częścią sportowej drogi.

Jest to swego rodzaju takie trochę przykre, że pamiętam jak była seria wygranych w OKTAGON MMA i gdzieś tutaj faktycznie ludzie mocno wychwalali, bardzo się podniecali tym wszystkim po przegranej.

dodał zawodnik, nawiązując do swojej wcześniejszej kariery w europejskiej organizacji.

Robert podkreślił, że z czasem nauczył się dystansować od zewnętrznych opinii i skupiać na zdaniu osób, które naprawdę się liczą – bliskich, trenerów i zespołu. Jak sam zaznacza, to właśnie ta umiejętność pozwoliła mu wrócić silniejszym po porażce w debiucie.

Zawodnik później z doświadczeniem i z dojrzałością jakoś tak emocjonalną patrzy już na całokształt, wie ile jest wart, wie ile poświęcił, wie ile kosztowało to zdrowia, ile wyrzeczeń i przestaje się przejmować, tylko skupia się po prostu na pracy.

podsumował Bryczek.

Po imponującym zwycięstwie w Paryżu, polski zawodnik nie ukrywa, że jego marzeniem i celem jest mistrzowski pas UFC, choć pozostaje realistą co do swojej obecnej pozycji w organizacji. Jego dojrzałe podejście do kariery i umiejętność radzenia sobie z zewnętrzną presją mogą okazać się kluczowe w dążeniu do tego celu.

Źródło: Oktagon Live, Kanał Sportowy