W marcu Stephen Thompson doświadczył pierwszej przegranej przed czasem. Z tego powodu zawodnik nie chce rychłego powrotu do oktagonu.
Na UFC on ESPN+2 zmierzył się z Anthony’m Pettisem i przegrał przez nokaut. Jak przyznaje „Wonderboy” nie śpieszy mu się nawet do sparowania:
Możliwe, że w sierpniu [wrócę do oktagonu]. Będę mógł mieć jakieś sparingi pod koniec czerwca. Trzymam formę, ale wciąż chcę dbać o *powiedział wskazując na swoją głowę*.
wyjaśnił.
Amerykanin przywołał przykład „Hrabii”, który po klęsce poniesionej w boju z Georgesem St. Pierre’m podjął się pojedynku po zaledwie trzech tygodniach od UFC 217.
Michael Bisping w jednej ze swoich ostatnich walk wszedł [do oktagonu] zbyt wcześnie. Miał ciężką przeprawę z Georgesem St. Pierre’m, a później wskoczył na zastępstwo do Kelvina Gasteluma i po prosty został dobity. Jeśli tak postępujesz, jeśli zawalczysz zbyt wcześnie… to jest Twój żywot.
powiedział.
Thompson uważa, że dzięki efektownej wiktorii mógłby myśleć ubiegać o szansę zostania czempionem:
Przed starciem z Anthony’m Pettisem, przywrócono mnie na 3 miejsce [w rankingu kategorii półśredniej]. Wygrana z dobrym stylu uplasowałaby mnie w rozmowach o pojedynku mistrzowskim. Ewentualnie po jeszcze jednym występie. Zgaduję, że Bóg ma inne plany. Nie rezygnuję z dążenia do pasa. Mam 36 lat i jest we mnie nadal dużo głodu walki. Może to zająć parę starć, ale przez sposób w jaki dywizja się zmienia, wszystko może się zdarzyć. Myślę pozytywnie i pracuję ciężko.
przyznał.
Stephen Thompson w swoich ostatnich 5 walkach zwyciężył tylko raz. Co prawda dwukrotnie stawał przed szansą zdobycia pasa, lecz Tyron Woodley postawił poprzeczkę zbyt wysoko.
źródło: bjpenn.com