Daniel Skibiński może mówić o sporym pechu. Jak bowiem zdradził trener Andrzej Kościelski w wywiadzie, udzielonym Tomaszowi Sararze, wygrana w ostatnim boju miała zostać wynagrodzona umową z globalnym potentatem – UFC. 

Nie ma żadnych wątpliwości, że Daniel Skibiński (18-6) jest jednym z najlepszych zawodników znad Wisły, występujących w kategorii do 77 kilogramów. Pomimo sporych umiejętności, wciąż nie udało mu się związać z UFC, na co kibice ciągle czekają. Obija się w klatkach różnych organizacji, z czego znaczna większa część starć kończy się jego sukcesem. Wcześniej mógł pochwalić się serią aż dwunastu triumfów, która niestety została niedawno przerwana – a szkoda, bo jak się okazuje, kolejna wygrana miała mu zagwarantować kontrakt z amerykańskim gigantem.

Wszedł do nogi – z reguły jest tak, że jak się trzyma kogoś za nogę, to się każdy broni, a ten ni stąd, ni zowąd jakieś uderzenie zadał i „Skiba” dostał na punkt, na nerw i go odcięło. Szkoda, szkoda, bo też nie mówiliśmy o tym, ale czekał na niego kontrakt z UFC i jakby wygrał, to miał go dostać. 

powiedział główny trener ANKOS MMA, Andrzej Kościelski, w rozmowie z Tomaszem Sararą.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

„Skiba” po raz ostatni widziany był w akcji pod koniec października tego roku. Podczas UAE Warriors 24 doszło do wspomnianego przez szkoleniowca, pechowego występu. Stanął wtedy w szranki z Tahirem Abdullaevem (12-1), zostając znokautowanym już w inauguracyjnej odsłonie. Na ten moment nie wiadomo, kiedy po raz kolejny postawi stopę w klatce.

Źródło: YouTube/Tomasz Sarara Extra