Paulo Costa dotkliwie przegrał swój ostatni pojedynek. Brazylijczyk okazał się absolutnie bezsilny w konfrontacji z obecnym mistrzem – Israelem Adesanyą, dlatego musiał uznać jego wyższość, padając na deski już w drugiej odsłonie walki.

„Eraser” przyczyn swojej porażki doszukuje się w… winie. Stwierdził, iż noc przed najważniejszym pojedynkiem w swojej dotychczasowej karierze wypił nieco za dużo, dlatego w decydującym dniu nie był w odpowiedniej formie.

Zobacz także: „Noc przed walką wypiłem butelkę wina” – Paulo Costa o przyczynach porażki z Israelem Adesanyą

Głupia wymówka czy absolutnie infantylne zachowanie? Niezależnie od tego, która z tych opcji jest prawdziwa, obie nie są godne pochwały. Do słów Brazylijczyka odniósł się teraz – rozmawiając z MMA Junkie – sam Israel Adesanya (20-0).

To jest po prostu śmieszne. W przeszłości robiłem różne rzeczy przed walkami, popełniałem błędy, z których potem mogłem się uczyć, ale gdy wchodziłem na arenę, zawsze próbowałem zrobić wszystko jak najlepiej. Niektórzy po prostu nie są do tego stworzeni. 

Najlepsza rzecz, którą możesz zrobić w takiej sytuacji, to zaakceptowanie faktu, że po prostu przegrałeś. Skopałem mu d*psko. Ciągle szuka wymówek, a w dłuższej perspektywie, to tylko pogarsza jego sytuację. Nieustannie to robi, bo nie może pogodzić się z tym, że „Chudy Klaun” go pokonał. Przełknij to – zniszczyłem cię. Postaraj się przeanalizować błędy i wrócić. Nie możesz tego zignorować – tutaj moja rada – bo nigdy nie dojdziesz daleko w życiu, jak i tej grze.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

„The Last Stylebender” powróci do oktagonu UFC już w najbliższy weekend. Na gali z numerem 259 stanie w szranki z naszym krajanem – Janem Błachowiczem (27-8), który od września ubiegłego roku dzierży mistrzowski pas kategorii półciężkiej.

Źródło: MMAjunkie