Już pierwszego kwietnia podczas Spartan Fight 7 Tomasz Sarara zmierzy się w formule K-1 z Basem Vorstenboschem. Zawodnik z Krakowa w wywiadzie opowiada o swoim kolejnym rywalu, jak wyglądają jego kolejny przygotowania i czy miał propozycję z MMA.

Cześć Tomek. Jak u Ciebie forma i samopoczucie?

Samopoczucie rewelacja! Cieszę się, że nowy sezon rozpocznę właśnie od walki dla Spartan Fight. Występ dla nowego organizacji to zawsze jakaś dodatkowa presja, ale też zastrzyk energetyczny.

W grudniu miałeś  zabieg prawego łokcia . Ze zdrowiem już wszystko w porządku?

W grudniu miałem zabieg prawego łokcia. Ze zdrowiem jest już wszystko w porządku. Metryka jak u każdego nie gra na korzyść i po sezonie trzeba co nieco ponaprawiać. Najważniejsze, że już jest wszystko dobrze i ten epizod kontuzji mogę puścić w niepamięć.

Już 1 kwietnia zmierzysz się z Basem Vorstenboschem. Co wiesz o swoim rywalu?

To bardzo dobry i groźny rywal. Od natury dostał kilka atutów jakimi są wzrost i walka z odwrotnej pozycji. Rzecz jasna w niczym mu to nie pomoże.

Jak wyglądają przygotowania do tego starcia?

Właściwie od nowego roku zacząłem systematycznie wracać do treningów. Stopniowo przygotowania nabierały tempa i nie mogło niczego zabraknąć. Trenuję każdego dnia po dwa razy dziennie. Odbyłem niedawno obóz w Holandii gdzie zawsze towarzyszą niebezpieczne sparingi. Mam świadomość, że kilka dobrych jeszcze lat przede mną. Dlatego z dwudziestoletniej pracy nad swoją karierą chce wycisnąć jak sok z cytryny na ostatniej prostej. Nie ma miejsca na potknięcia.

Co zaważyło, że związałeś się z organizacją Spartan Fight, a nie zostałeś w  Fight Exlusive Night?

Spartan Fight wydaje się być bardziej perspektywiczną organizacją. Dbają o zawodników i podchodzą profesjonalnie do współpracy. Mają właściwie wszystko czego potrzeba dużej federacji. Cieszę się, że będę jednym z trybów tej rozpędzającej się machiny.

W 2016 roku pokonałeś w debiucie bokserskim Łukasza Zygmunta. Kibice zobaczą Cię jeszcze z walce bokserskiej?

Priorytetem dla mnie jest K-1. Boksowi w żadnym wypadku nie mówię nie. Jestem fighterem i nie obca jest mi walka czy też presja, którą trzeba znieść wchodząc do ringu. Zrobię porządek gdzie będzie trzeba (śmiech).

Liczysz jeszcze na zainteresowanie Glory?

Liczę na organizację, które dają zawodnikom promocje i godne wypłaty. Jeśli Glory ma to w swojej ofercie to jestem gotowy do gry. Znam już trochę to środowisko i życie, więc wiem, że wszędzie jest trochę polityki.

Jest jeszcze możliwość, że zobaczymy Cię na gali Celtic Gladiator?

Jestem w kontakcie z organizatorem. Myślę, że na pewno pojawie się jeszcze na kolejnej edycji. Póki co nie znam, jednak żadnych szczegółów.

Jesteś najlepszym polskim zawodnikiem K-1 w kategorii 95 kg. Nie miałeś propozycji walki w MMA?

Nawet jeśli zaczynała się rozmowa o przebranżowieniu to chyba nie byłbym zainteresowany. Dzisiaj z perspektywy czasu taką ofertę bym rozważył, co nie oznacza przyjął.

Co czujesz po wygranej walce i jak ją świętujesz?

Spełnienie, zawsze wychodzę po wygraną i to jest cel numer jeden. Świętowanie uzależnione jest od kolejnych planów i terminów sportowych.

Co chciałbyś jeszcze osiągnąć w sporcie?

Chcę dostać przede wszystkim szansę i zawalczyć z najlepszymi. Udowodnić wszystkim, że to mój level i zasługuję na to, aby tam być.

Jakie masz plany, cele na rok 2017?

Po roku 2017 sporo sobie obiecuje. Podjąłem współpracę z nowym menadżerem, a także sponsorem. Korzystając z okazji chciałbym złożyć podziękowania i pozdrowienia na forum publicznym dla firmy „ATRANS” za to, że przybliżają mnie do wyznaczonych celów.

Czego byś sobie życzył oraz czytelnikom na nadchodzące miesiące?

Przede wszystkim dużo udanych imprez sportowych, spektakularnych walk i efektownych KO! Pamiętajcie, że wspólnie tworzymy historię.

 

                                                                                  Rozmawiał: Paweł Wróbel