Pomimo ostatnich niepowodzeń w oktagonie UFC „EL Cucuy” ciągle wierzy w to, że jest w stanie z powodzeniem rywalizować na najwyższym poziomie.
Na UFC 291 Tony Ferguson (25-8) stanie przed szansą przerwania serii 5 porażek z rzędu. Jego przeciwnikiem będzie Bobby Green (29-14-1-1). Były tymczasowy mistrz wagi lekkiej z dużym optymizmem podchodzi do swojej następnej konfrontacji, przy okazji twierdząc, że najlepszy okres w jego karierze dopiero nastąpi.
Czuję, że w tym momencie mojego życia dopiero wchodzę w swój prime, co jest szalone. Wcześniej powiedziałem jednemu z moich trenerów – Juanowi: „Będę wstawał wcześnie. Muszę się położyć. Wiem, że muszę się położyć”. Po tym wstałem i udzieliłem wywiadu. Następnie zapytałem, czy pokój jest otwarty? On potwierdził, więc powiedziałem mu, żeby przyniósł swoje tarcze. Nie owinąłem rąk, tylko od razu zacząłem uderzać w tarczę. Jestem zszokowany, naprawdę zszokowany. Jestem tak ostry, jak wyglądam.
Oprócz tego kategorycznie zaprzeczył, jakoby miał myśleć o potencjalnym zakończeniu rywalizacji w MMA.
Nikt inny nie powie mi, żebym (zakończył karierę). Mogą zaproponować albo powiedzieć: „Oj, Tony. Nie ważne. On i tak skończy karierę”. Nie, skur*ysyny. Je*ać was. Skończę wtedy, kiedy będę chciał skończyć. Ale najpierw zrobię to, co musi być zrobione, po to bym znalazł się w tym miejscu, w którym chciałbym być. Pięć i walk i tytuł.
„El Cucuy” przez długi czas utrzymywał się w ścisłej czołówce kategorii lekkiej. Od 2013 do 2020 r. był niepokonany. Wygrał wtedy 12 walk z rzędu, co przez długi czas było rekordowym osiągnięciem w dywizji do 155 funtów.
Zobacz również: USADA wyróżniła Jana Błachowicza!
Źródło: YT/ UFC- Ultimate Fighting Championship