Artur Szpilka jest już zawodnikiem organizacji KSW – informacja taka padła z ust jednego z właścicieli, Martina Lewandowskiego. Choć nie wiadomo było z kim zawalczy przy najbliższej okazji, sam zawodnik uchylił rąbka tajemnicy w tym temacie.

Artur Szpilka w zawodowym pięściarstwie stoczył blisko trzydzieści pojedynków, ocierając się nawet o mistrzostwo świata, którego ostatecznie nie udało mu się zdobyć. O jego potencjalnym transferze do formuły MMA mówiło się już od dawna, a teraz wiadomo już, że zmienia rękawice na nieco mniejsze.

Zobacz także: „Mogę powiedzieć, że jest już naszym zawodnikiem” – angaż Szpilki w KSW potwierdzony!

Pomimo, że dotychczas nie wiadomo było jeszcze praktycznie żadnych konkretów, dotyczących jego debiutu, Szpilka zdradził nieco na temat najbliższego oponenta. Wygląda na to, iż zmierzy się on z Siergiejem Radczenko, z którym w przeszłości miał już okazję zawalczyć.

Od dawna rozmawiałem z Martinem Lewandowskim. Traktuję MMA jako wyzwanie sportowe. Gdybym szukał tylko show, to bym wyzwał jakiego oszołoma, i tyle. A tak będę walczył z Siergiejem Radczenką, który jest pięściarzem, ale walczył w MMA już dwa razy, więc jakieś doświadczenie ma.

powiedział „Szpila” w rozmowie z Antonim Partumem dla Sport.pl.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Zawodnicy po raz pierwszy spotkali się w ringu, w marcu 2020 roku. Po pełnym dystansie, sędziowie wskazali triumf Polaka, lecz wywołało to w środowisku niemałą dyskusję. Czy było to głównym czynnikiem decydującym o takim zestawieniu?

To też jest jakiś argument za tą walką. Przede wszystkim chodziło mi jednak o to, by zmierzyć się z jakimś sportowcem, a nie celebrytą. Ale nie chciałem też na dzień dobry trafić na jakiegoś parterowca, bo to by było bez sensu.

Sam Radczenko potwierdził niedawno, iż on także otrzymał ciekawą propozycję od jednego z szefów KSW – Martina Lewandowskiego, więc składa się to w całość. Póki co nieznane są jednak szczegóły, związane z terminem ich potyczki.

Źródło: Sport.pl