Według trenera Jon Jonesa, Mike’a Winkeljohna, zanieczyszczone suplementy przez które został zawieszony, doprowadziły byłego mistrza wagi półciężkiej UFC do skraju paranoi.

Od czasu oblania drugiego testu antydopingowego po UFC 214 w 2017 roku, Jon Jones
(22-1-1) i jego sztab przekonywali innych, że to z powodu zanieczyszczonych suplementów które brał. I to najwyraźniej wpłynęło na obecne życie 31-latka.

W niedawnym wywiadzie dla Submission Radio, trener od stójki Mike Winkeljohn wyjawił obecne obawy Jona, nawet przed jadaniem w restauracjach. To wszystko według niego ma związek z sytuacją którą przechodził:

Patrząc obecnie na to co mówiono w tej sprawie, jestem zaskoczony, że dostał tak długie zawieszenie. Ale ludzie mają po prostu tendencje do rzucania pochopnych wniosków „oh, na pewno brał sterydy” i tyle. Dlatego broniłem Jona. Bez wątpienia jakoś się tam to dostało i to jest teraz straszne. Jon boi się teraz jeść nawet na mieście, boi się być gdziekolwiek. Myśli w stylu, cholera a co jeśli ten szatniarz mnie nie lubi, lub ten kierowca z autobusu mnie nie lubi? Wiesz o co chodzi? Nigdy nie wiadomo co tam może się stać. I to jest dość straszne jak się o tym pomyśli.

Jonesowi obecnie skrócono karę do 15 miesięcy, co oznacza, że możemy zobaczyć go jeszcze w tym roku w oktagonie. Najprawdopodobniej planowana jest jego walka rewanżowa z Alexandrem Gustafssonem na UFC 232 w Las Vegas, 29 grudnia.

Źródło: Bloody Elbow