Tak naprawdę ciężko zacząć od początku po tym co się stało dziś nad ranem, ale skoro wszyscy to widzieli, to zachowam porządek i w poniższym podsumowaniu karty głównej gali UFC 185 zacznę od przystawek. Nim przejdę do sedna, warto zwrócić uwagę na fakt jak udana była karta wstępna tej gali. Wszystkie walki zakończone przed czasem, z czego tylko jedna przez poddanie. To się nazywa aperitif!

Henry Cejudo vs Chris Cariaso

Zdecydowanie najmniej emocjonująca z walk na karcie głównej, osobiście zamieniłbym ją z walką Pearson vs Stout, ale kto wiedział, że zapaśnik w nowej dla siebie kategorii(Cejudo zszedł z dywizji koguciej – przyp. red.) będzie kontrolował przebieg walki zapasami na poziomie olimpijskim? Nikt. Udanie zadebiutował i wyśrubował swój czysty rekord do 8 zwycięstw. Cariaso aktualnie na poziomie UFC przegrał 5 z 12 walk, notując drugą porażkę z rzędu. Ponieważ nie interesuje się nazbyt tą dywizją, nie obchodzi mnie czy będzie walczył o życie i z kim to zrobi, ale Henry powinien dostać wyżej zawieszoną poprzeczkę. Może Ali Bagautinov? Po walkach Moragi z Benavidezem i Makovskyego z Dodsonem będziemy pewnie mądrzejsi.

Alistair Overeem vs Roy Nelson

Sprawdziło się to o czym trąbiłem od stycznia. Game plan Nelsona był znany wszystkim wszem i wobec, a Reem miał 2 miesiące, żeby się pod niego przygotować i zrobił to jak profesor. Wiadomo było, że Roy ma 900 szans na wygranie walki, a Ali przez te 900 sekund musi punktować, trzymać dystans, wytrzymać 3 rundy na pełnej koncentracji i w przypadku dogodnej okazji zakończyć walkę przed czasem, zachowując jednak chłodną głowę od początku do końca. Plan wykonany w 100%. Realnie zagrożony był raz, bo innym razem, gdy Nelson miał go pod siatką zasłoniętego za MAŁYMI rękawicami, przez które rzekomo tak łatwo się przebić, nie potrafił zrobić nic i odpuszczał. Ten jeden raz pod koniec 3 rundy, gdy Ali cofając się padł po ciosie, został zupełnie zmarnowany przez „Big Country”, który zamiast dociskać Holendra do siatki, powinien zasypywać go gradem ciosów. Overeem zrobił co do niego należało, a ja miałem racje więc czego chcieć więcej? :D Kto następny dla Nelsona? Chyba dobrym pomysłem będzie rewanż z Mirem, który ostatnio świetnie się zaprezentował stójkowo. Ewentualnie jego ofiara – Antonio Silva. Jest duża szansa, że walka Nelson vs Big Foot przypominałaby rewelacyjne starcie Silva vs Hunt. Overeem natomiast powinien zmierzyć się ze zwycięzca walki Arlovski/Browne lub Miocic/Hunt albo zrewanżować się Antonio Silvie, choć to raczej marne wyzwanie w świetle tego, że ten padł z rąk Franka, którego Ali pokonał.

Johny Hendricks vs Matt Brown

Gdy ogłosili tę walkę od razu uznałem ją za miss match, po tym jak „Bigg Rigg” został oszukany w walce z Lawlerem, a jak zobaczyłem Hendricksa na ważeniu, to byłem już pewien, że zamiecie Mattem. Fotki z przygotowań mogły być niepokojące, ale finalna forma była rewelacyjna. Istotnie Brown postawił większy opór niż się spodziewałem kąsając skutecznie byłego mistrza, ale Johny mający za sobą przewalczone 75 minut w 3 pojedynkach na dystansie mistrzowskim, pod względem kondycyjnym i atletycznym odstawał od swojego oponenta na tyle, że dołożenie swojej największej broni, czyli zapasów w połączeniu z nienaganną stójką, nie mogło przynieść niczego innego jak jednogłośna decyzja. Brown powinien obniżyć loty „mistrzowskie” i zmierzyć się ze zwycięzcą walki Kim vs Burkman, a Hendricks zdecydowanie powinien poczekać na rozstrzygnięcie w starciu Lawler vs McDonald, choć chętnie zobaczyłbym walkę z Tyronem Woodleyem.

Joanna Jędrzejczyk vs Carla Esparza

Czekaliśmy na Polaków, którzy zakontraktowani w UFC nie będą nam przynosić wstydu, a po około 1,5 roku od debiutu Piotrka Hallmanna mamy pierwszy pas UFC w historii! Oczywiście zdaje sobie sprawę, że w tej nowej dywizji, która jeszcze się do końca nie wykrystalizowała pojawiają się co rusz nowe twarze i teoretycznie, jeśli gdzieś tego pasa mieliśmy się spodziewać, to właśnie tam. Nikt chyba nie daje na dziś większych szans Hallmannowi z Dos Anjosem, Pawlakowi z Lawlerem, Jotce z Weidmanem czy Omielańczukowi z Velasquezem. Aśka była tą zawodniczką, która przed debiutem w UFC już była gotowa na walkę o pas z Esparzą, ale wojna z Gadelhą dała jej ten ostatni mocny szlif i potwierdziły się słowa wszystkich ekspertów, że zwyciężczyni tej walki pokona Carlę i zostanie mistrzynią. Co do samej walki to nie ma się nad czym rozpisywać – egzekucja. Nie pamiętam chyba nigdy 16 obronionych obaleń z 17 prób sprowadzenia walki do parteru. Jędrzejczyk jest kompletna stójkowo, jej defensywne zapasy stoją na równi z tymi, które prezentują Khabib i Cain, a parterowo również nie daje sobie robić krzywdy. „Demoliton Girl”? „Machine”? „Executor”? Po tej walce na pewno jest w czym wybierać. A kto powinien zmierzyć się z naszą mistrzynią w następnej walce? Powinna to być Jessica Aguilar, lecz ma innego pracodawcę, więc wg mnie jedynym sensownym wyborem jest eliminator, w którym zmierzy się zwyciężczyni walki Calderwood/Moroz i Gadelha/Daily, a najlepsze jest to, że ten nieoficjalny turniej odbyłby się na jednej gali i to w Polsce! Tak czy inaczej na dzień dzisiejszy wśród zakontraktowanych przez UFC „słomek” nie ma zagrożenia dla aktualnej mistrzyni. Carla Esparza powinna dać rewanż Jessice Penne albo zmierzyć się ze zwyciężczynią walki Herrig/Van Zant.

Rafael Dos Anjos vs Anthony Pettis

Wielka niespodzianka! Nikt chyba się nie spodziewał takiej pacyfikacji ze strony Brazylijczyka. Realnie ta walka była przeze mnie uważana jako zapchaj dziura dla rzadko walczącego Pettisa, a okazało się, że znajdujący się w życiowej formie Dos Anjos bez kompleksów i bez respektu zamiatał byłego mistrza we wszystkich płaszczyznach przez 25 minut. Jedyne, na co liczę, to negatywny wynik testów antydopingowych RDA, bo po walce z Khabibem skazywałem go na niebyt w tej kategorii. Inna sprawa, że bardzo prawdopodobne starcie Dos Anjos vs Nurmagomedov zapowiada się delikatnie mówiąc obiecująco, i nie jestem pewien czy usłyszymy po nim And Still…

Podsumowując gala była bardzo udana, najbardziej udana dla fanów z Polski i Brazylii. Nie wiem czy to będzie gala roku, ale na pewno przewinie się w kandydaturach ze względu na dynamiczną kartę wstępną i emocjonującą kartę główną. 2 walki mistrzowskie, zwyciężczyni pierwszego kobiecego TUFa, były mistrz, były pretendent, czyli to jak sobie wyobrażamy gale numerowane spod szyldu UFC. I jeszcze raz na koniec… Aaaaaaand Neeeeeeew Undisputed UFC Strawweight Champion of the World… JOANNA JĘDRZEJCZYK ! ! !

Mariusz Olkiewicz

(Grafika: UFC)