Walka pań nie porwała. Skończyła się jednak, wyjątkowo – przed czasem, przez duszenie zza pleców na korzyść Brazylijki – Amandy Ribas (7-1), która tym samym, zaliczyła udany debiut dla organizacji UFC.
Amanda Ribas, która dziś zadebiutowała w organizacji UFC rozpoczęła mocniej pojedynek, spychając swoją rywalkę, Emily Whitmire pod siatkę krótkimi ciosami, gdzie złapała klincz i dość długo siłowała się próbując obalenia. Za chwilę zaszła Amerykance za plecy, torując sobie niemal identyczną pozycję jak w walce Erbst vs. Sowiński 2. Brazylijka była „plecakiem” dla swojej przeciwniczki. Parter, po nieco ponad 1,5 minucie siłowania w stójce, wreszcie reprezentantka Brazylii dopięła swego. Odwrócenie pozycji, Whitmire z góry. Amerykanka na chwilę wstała, za chwilę jednak postanowiła skontrolować rywalkę w parterze, mając dominującą pozycję. Emily została na górze do końca rundy, w której nic ciekawego się nie wydarzyło.
Druga runda, Brazylijka złapała klincz pod siatką i w płaszczyźnie najmniej elektryzującej wszelakich fanów mieszanych sztuk walki dociskała Amerykankę do ogrodzenia. Po 1,5 minuty zdarzyło się coś niebywałego! Ribas obaliła przeciwniczkę i utorowała sobie dosiad. Zasypała Amerykankę gradem ciosów, ta w geście rozpaczy oddała plecy, co doskonale wykorzystała debiutantka w oktagonie. Nie trzeba było długo czekać na duszenie zza pleców. Amerykanka bezbronna, niczym dziecko we mgle odklepała.
W ten sposób, Ribas udanie zadebiutowała w największej organizacji MMA na świecie.