Jak informował wczoraj wieczorem w serii tweetów rozczarowany Jon Jones, UFC nie zechciało podwyższyć stawki za jego przejście do wagi ciężkiej i super fight z Francisem Ngannou. Na pozór jest to dobra informacja, bo mogłaby oznaczać obronę tytułu w kategorii półciężkiej z Błachowiczem, jednak „Bones” tak się zagotował, że na razie nie był chętny na żadną walkę w organizacji! Czy to tylko nerwy i wszystko niebawem wróci do normy?
Oto co napisał ekspresyjny Amerykanin:
Before even discussing numbers, the UFC was unwilling to pay more for the Francis super fight / for me to move to heavyweight. Said I could possibly earn more in pay-per-view buys.
— Jon Bones Jones (@JonnyBones) May 21, 2020
It’s been fun you guys, maybe I’ll see you all in a year or two.
— Jon Bones Jones (@JonnyBones) May 21, 2020
Maybe when they’re ready to do better business I’ll come back, until then health fitness and family.
— Jon Bones Jones (@JonnyBones) May 21, 2020
I should’ve worded that differently, I actually think these guys do great business. Right now things just aren’t where I want them to be.
— Jon Bones Jones (@JonnyBones) May 21, 2020
„Zanim jeszcze zaczęliśmy dyskutować o liczbach, UFC nie chciało zapłacić więcej za super fight z Francisem i moje przejście do kategorii ciężkiej. Powiedziałem, że prawdopodobnie mógłbym zarobić więcej na zakupach pay-per-view”.
„To była dobra zabawa, może zobaczymy się za rok lub dwa”.
„Może jak będą gotowi zrobić lepszy biznes, wrócę, do tego czasu zdrowie, fitness i rodzina”.
„Może powinienem był to sformułować inaczej, myślę, że ci goście robią świetny biznes. W tej chwili po prostu sprawy nie idą tak, jakbym chciał”.
Jones odniósł się też do wypowiedzi jednego z użytkowników, który pytał, czy dziedzictwo zawodnika nie jest ważniejsze od pieniędzy?
Honestly no, not in the stage of my career. I could retire today. I’ve already done my job, I’ve given this company over a decade of entertainment. https://t.co/8V3iORDXAk
— Jon Bones Jones (@JonnyBones) May 21, 2020
„Szczerze nie, nie na tym etapie kariery. Mogę przejść na emeryturę dziś. Już wykonałem swoją pracę, dałem tej firmie ponad dekadę rozrywki”.
Do tych burzliwych doniesień odniósł się też drugi potencjalny, a teraz chyba niedoszły bohater super fightu – Francis Ngannou:
2) No title fight, no super fight, who knows when going to be my next fight 😤. Hope it’s not in another 11 months or so. #ThisIsSucks
— Francis Ngannou (@francis_ngannou) May 22, 2020
„Według mnie UFC nie chce, żeby ta walka z Jonem się wydarzyła albo przynajmniej nie za cenę, której jest warta”.
„Brak walki o tytuł, brak super fightu, kto wie, kiedy będę miał kolejną walkę. Mam nadzieję, że nie za następne 11 miesięcy czy coś. To jest beznadziejne”.
O ile Jones ma aż nadto potencjalnych rywali do walki (obiecany przez UFC nowy pretendent Błachowicz, rewanż po kontrowersyjnej dla wielu decyzji w walce z Reyesem czy po bardzo bliskim starciu z Santosem), o tyle Ngannou jako pretendent do pasa rzeczywiście jest w kropce i musi czekać – o tytuł w wadze ciężkiej po raz trzeci i ostatni mają najpierw zmierzyć się Miocic i Cormier, a temu pierwszemu niekoniecznie śpieszy się do obrony. Przed walką z Rozenstruikiem Ngannou miał ok. 10,5 miesiąca przerwy. Głód walki musi być ogromny – ostatnie cztery pojedynki rozstrzygał na swoją korzyść nokautami w pierwszych rundach, średnio w klatce przebywając jedynie 40,5 sekundy w pojedynczej walce, a Stipe jest pierwszym zawodnikiem, który przypisał mu porażkę do rekordu w UFC.
Źródła: Jon Bones Jones/Twitter, Francis Ngannou/Twitter