Bardzo dobra gala. Śmiało można tak powiedzieć o UFC Rotterdam. Wygrana Polki, sporo emocji, niesamowity dopping. Czas zatem na tradycyjne plusy i minusy.
Alistair Overeem – mocny kandydat do nokautu roku! Overeem znokautował Arlovskiego w drugiej rundzie. Rozpoczął niesamowitym kopnięciem na głowę, a skończył ciosami w parterze. Od drugiej minuty Holender zaczął kontrolować pojedynek dzięki zmianom pozycji. Białorusin gubił się niczym Junior Dos Santos. Wielki, wielki triumf Overeema i bezsprzecznie staje się on pierwszym pretendentem do walki o pas.
Stefan Struve – niby nic pobić gościa przypominającego cygańskiego akwizytora dywanów, jednak jeśli robi to tak szybko to jest to jednak coś. Struve chyba na dobre pożegnał BigFoota z UFC fundując mu kolejne z rzędu skończenie. Kolano i łokcie dwumetrowca utorowały mu drogę do zwycięstwa. Czekamy na większe wyzwania, w tej chwili Silva to żaden wyznacznik.
Gunnar Nelson – nie wierzyłem w jego stójkę, on tymczasem raz po raz trafiał i wyprzedzał Tumenova, nie wierzyłem w jego zapasy, on tymczasem z łatwością obalał Tumenova. Gunnar był lepszy w każdej z płaszczyzn,w parterze ośmieszając Tumenova. Wielkie zwycięstwo Nelsona.
Germaine de Randamie – damski Overeem! Niesamowite kolana na korpus Elmose pozwoliły jej skończyć tę walkę niezwykle efektownie, a zarazem szybko. Rzadko spotykane skończenie, tym bardziej w żeńskim MMA!
Nikita Krylov – największy wygrany całej gali. Mimo iż był faworytem to w kapitalnym stylu rozprawił się ze swoim Brazylijskim oponentem dzięki.. swojemu Brazylijskiemu Jiu Jitsu! Była to już piąta wygrana (czwarta z rzędu) wyśmiewanego Ukraińca w UFC.
Karolina Kowalkiewicz – solidny występ Polki która pewnie zwyciężyła przez decyzję. Walka być może nie była fenomenalna, jednak Karolina pewnie ją zwyciężyła na przestrzeni trzech rund. Clark nie zagroziła Kowalkiewicz nawet przez chwilę.
Andrei Arlovski – tak naprawdę to Overeem pozwolił mu na jedną szarże tuż na początku. Później Arlovski gubił się, nie wiedział jak zabrać się za atak, wpadał ciosami w siatkę lub niepotrzebny klincz w którym zbierał kolana i ciosy. Wpadł w grę Overeema z której nie mógł wyjść zwycięsko.
Anna Elmose – trzy walki, tylko jedna z zawodniczka o dodatnim rekordzie. Było to widać. Elmose nie zrobiła kompletnie nic, ani przez moment nie zagroziła Holenderce. Niestety to nie poziom UFC, nie zdziwi mnie jeśli pożegna się z organizacją już po jednej porażce.
Albert Tumenov – redakcyjny faworyt, i prywatnie jeden z zawodników młodego pokolenia, w którym dalej pokładam wielkie nadzieje, tym razem nie zachwycił. Dał się trafiać w stójce, obalać nie najlepszemu zapaśnikowi jakim jest Nelson. Tumenov w tej walce nie istniał. Odstawał umiejętnościami, a także siła, szybkością i mobilnością. Sporo do poprawy ma jeszcze młody Rosjanin.
Antonio Silva – przegrał walkę, wygrał rewanż z Fedorem. Nie widzę innej możliwości jak pożegnanie Brazylijczyka z UFC. Silva po wprowadzeniu nowych zasad antydopingowych to cień dawnego BigFoota. Notujący ciągłe porażki musi wylecieć. Z pomocą przyszły łokcie Struve’a. Jednak Silva jeszcze zarobi – rewanż z Fedorem w Rizin z pewnością dostarczy mu profitów finansowych.