Miało być przed czasem i było. Volkan Oezdemir był zdecydowanie lepszy od Ilira Latifiego, jednak skończył Szweda dopiero pod koniec drugiej rundy.
Od początku nie było badania, Oezdemir w każdy cios wkładał mocno siły. Latifi po minucie obalił Szwajcara, jednak ten błyskawicznie wstał. Latifi wywierał presję by spychać i dociskać Oezdemira pod siatkę. Już w połowie rundy oko Latifiego było mocno spuchnięte. Każdą próbę obalenia Szwajcar kontrował kolanem które utrudniało obalenie. Były pretendent do pasa z sekundy na sekundę wyglądał co raz lepiej. Szwed był już wyraźnie zmęczony.
Po przerwie Oezdemir dzielił rządził w stójce. Latifi próbował się odgryzać pojedynczymi cepami, jednak Oezdemir był szybszy, karcił go. W połowie rundy zobaczyliśmy nokdaun, Oezdemir trafił mocno w szczękę Latifiego a ten osunął się na matę. Szwajcar nie był jednak w stanie skończyć Szweda. Co raz częściej Latifi przyjmował ciosy na korpus co skutecznie zniechęcały go do kontynuowania walki. Na pół minuty przed końcem zmęczony już Latifi przyjął lewy sierpowy który był gwoździem do trumny Szweda. Przyjął jeszcze jeden cios w parterze który wyłączył świadomość Latifiego.
Dla Oezdemira był to powrót na ścieżkę zwycięstw po trzech porażkach z rzędu.