Wcale niewykluczone, że w nocy z soboty na niedzielę będziemy oglądać Jorge Masvidala po raz ostatni w akcji. Wszystko zależne jest od tego, jak potoczy się jego pojedynek z Gilbertem Burnsem.
Jorge Masvidal (35-16) jest aktualnie jednym z bardziej popularnych fighterów występujących w UFC. Wszystko za sprawą charyzmy oraz legendarnego nokautu, którym poczęstował Bena Askrena (19-2) ponad trzy lata temu. Kolejny raz wejdzie do oktagonu globalnego potentata w najbliższy weekend, przy okazji gali z numerem 287. Stanie wówczas w szranki z faworyzowanym Gilbertem Burnsem (21-5) i nie eliminuje możliwości potencjalnego zakończenia kariery w momencie, gdy walka nie pójdzie po jego myśli.
To może być moja ostatnia walka. Jeśli przegram, to jestem praktycznie przekonany, że to zakończę. Wygrana oznacza natomiast, iż zmierzamy w dobrym kierunku. Podejmuję ryzyko i jeśli wszystko potoczy się po naszej myśli, możemy zmierzać po jeden lub wiele pasów.
powiedział „Gamebred” w ramach materiału Countdown.
Zobacz także: „Wiem, że mogę go pokonać i to zrobię” – odliczanie przed galą UFC 287 [WIDEO]
Reprezentant American Top Team aktualnie posiada serię trzech przegranych. Swój ostatni pojedynek stoczył podczas UFC 272, kiedy to zmierzył się ze swoim byłym klubowym kolegą – Colbym Covingtonem (17-3). Zawodnicy przewalczyli wtedy pełny dystans, po którym sędziowie jednogłośnie wskazali triumf „Chaosa”. Wcześniej natomiast dwukrotnie zmuszony był uznać wyższość ówczesnego czempiona dywizji półśredniej, Kamaru Usmana (20-3).
Źródło: YouTube/UFC – Ultimate Fighting Championship