Weili Zhang, która w miniony weekend obronią tytuł kategorii słomkowej w starciu z Joanną Jędrzejczyk, wyjaśnia jak epidemia koronawirusa wpłynęła na jej dyspozycję w oktagonie UFC.

Starcie Weili Zhang i Joanny Jędrzejczyk już zostało okrzyknięte najlepszą walką w historii kobiecego MMA. Faworyzowana przed walka Chinka nie miała łatwego zadania i stoczyła piekielnie ciężką i wyrównaną walkę z naszą rodaczką. Sędziowie nie byli jednomyślni, ale stosunkiem 2:1 walkę zwyciężyła Zhang.

Zobacz również: UFC 248: Weili Zhang po niesamowicie bliskiej walce niejednogłośnie wypunktowała Joannę Jędrzejczyk

Z powodu wybuchu epidemii koronawirusa, Chinka musiała przenosić swój obóz przygotowawczy.  Ze swojej ojczyzny wyruszyła do Tajlandi, ale ponownie z powodu epidemii musiała przenieść się do innego kraju. Kolejnym przystankiem było Abu Dhabi, a następnie podróż już do Vegas. W rozmowie z Arielem Helwanim, mistrzyni kategorii słomkowej przyznała, że nie pokazała pełni swoich umiejętności własnie przez częste podróże przed samą walką.

Ciężko było mi się zaaklimatyzować.  Miałam tylko trzy do pięciu godzin snu. Zwykle w Pekinie śpię od dziewięciu do dziesięciu godzin, a tutaj w Vegas nie mogłam się spokojnie wyspać. Nie dałam z siebie wszystkiego, nie uzyskałam najlepszej wydajności. Spałam tylko sześć godzin przed dwa dni przed walką. Łącznie sześć godzin przez dwa dni.

Być może Weili Zhang nie pokazała pełni swoich umiejętności, ale trzeba też zauważyć, że Chinka zazwyczaj dominował w swoich pojedynkach i narzucała swój styl .Tutaj jednak świetnie przygotowana była Joanna Jędrzejczyk, która postawiła ciężkie warunki i nie dała rozwinąć szkrzydeł rywalce, a w oczach dużej ilości fanów i ekspertów, to ona właśnie zwyciężyła ten pojedynek. Niemniej jednak obie panie w pełni zasłużyły na bonus za walkę wieczoru.

źródło:bjpenn.com