Jan Błachowicz długo czekał na swoją szansę zdobycia mistrzowskiego tytułu największej organizacji. Teraz, gdy taką otrzymał, jego rywalem będzie Dominick Reyes, bowiem dotychczasowy czempion, Jon Jones zdecydował się na zwakowanie pasa i przejście do wyższej dywizji.
Jak na hipotetyczne starcie z „Bonesem” w przyszłości zapatruje się Polak? O tym opowiedział w wywiadzie udzielonym TVP Sport.
Nie wiem. Ja też rozumiem jego punkt widzenia – walczył w półciężkiej już tyle czasu, więc może chcieć czegoś nowego. W wadze ciężkiej pewnie zarobi więcej, dlatego jestem w stanie go zrozumieć. Nie zmienia to faktu, że kiedyś się jeszcze spotkamy – głęboko w to wierzę. (…) Wszystko jedno. Waga półciężka, waga ciężka… to bez znaczenia. Wierzę, że się spotkamy.
Jan Błachowicz już wcześniej wypowiadał się o swoim najbliższym oponencie z szacunkiem. Wiadomo, że „Devastator” jest świetnym kickboxerem, jednak Polak stara się patrzeć wielowymiarowo. Przygotowuje się w taki sposób, by być gotowym na różne scenariusze, aby móc walczyć we wszystkich płaszczyznach.
Trzeba też zaznaczyć, że Dominick bardzo dobrze broni obalenia i nawet jeśli zostanie wywrócony to szybko wstaje – to coś, z czym trzeba będzie sobie poradzić. Jeśli będzie okazja na obalenie, na pewno z niej skorzystam… ale nie będę też panicznie szukał parteru. Wydaje mi się, że w stójce też jestem w stanie mu zagrozić, a nawet znokautować. Mam wielu mańkutów wśród sparingpartnerów, którzy symulują jego poruszanie i wyglądają podobnie do Reyesa. Staramy się przygotować na każdy scenariusz walki.
Dla „Cieszyńskiego Księcia” liczy się tylko i wyłącznie wygrana. Sposób, w jaki do tego dojdzie pełni rolę drugoplanową.
Wiesz co… zakładam trzy scenariusze: decyzja, nokaut bądź poddanie. Najważniejszy jest teraz wynik i to, żeby był na moją korzyść.
Błachowicz znajduje się aktualnie na fali trzech wygranych z rzędu, z czego dwie zakończył bardzo efektownie. Zwyciężał kolejno z Lukiem Rockholdem, Ronaldo Souzą oraz Coreyem Andersonem. Ten ostatni zdecydował się teraz zasilić szeregi innej amerykańskiej organizacji – Bellator MMA. Polak natomiast radzi sobie w UFC bardzo dobrze. Na osiem zeszłych pojedynków, porażkę odniósł tylko raz. Miało to miejsce w lutym ubiegłego roku, kiedy stanął w szranki z Thiago Santosem. Po tym starciu, Brazylijczyk przystąpił do mistrzowskiej walki z wcześniej wspomnianym Jonem Jonesem, jednak musiał uznać jego wyższość, przegrywając na kartach sędziowskich.
Zobacz także: Widzę już światełko na końcu tego tunelu – Diego Sanchez o zakończeniu kariery w MMA
Źródło: sport.tvp.pl