Jan Błachowicz aktualnie występuje pod szyldem największej na świecie organizacji, gdzie z powodzeniem toczy swoje boje. Partnerka Polaka, która jest jednocześnie jego menadżerką, opowiedziała w rozmowie z TVP Sport o tym, jak na samym początku to wyglądało.
Jak się okazuje, zmiana pracodawcy wiązała się z mniejszymi zarobkami, jednak pieniądze nie były główną motywacją Jana Błachowicza, a chęć zostania numerem jeden na świecie.
Nie ma co ukrywać. Startował z zupełnie innych pieniędzy i był inaczej traktowany. Jego wypłata to były dwa kroki wstecz, ale mu to nie przeszkadzało. Chciał realizować się sportowo, kiedyś założył sobie jakiś cel i do niego dąży od 2014 roku. W tamtym momencie pieniądze nie grały pierwszych skrzypiec.
„Cieszyński Książę” ma już swoje lata, więc w wywiadzie poruszono również temat końca kariery.
Jeżeli Janek będzie się czuł – a czuje się świetnie – na siłach kontynuować dalej karierę na tym poziomie, co teraz – idziemy dalej! Trzeba raz, drugi, trzeci bronić tego pasa. Janek kiedyś sobie kiedyś założył, że tak optymalnie chciałby być czynnym zawodnikiem do 40-stki. Jeżeli po 40-stce okaże się, że zdrowie mu na to pozwala, jego umiejętności ciągle są na wysokim poziomie i może dalej spełniać się zawodowo – może dalej będzie czynnym zawodnikiem… chociaż on też chciałby trochę skorzystać z życia. Na pewno do 40-stki będziemy cieszyć oko, oglądając jego walki.
Polak znajduje się aktualnie na fali 3 zwycięstw z kolei. Ostatni raz wszedł do oktagonu, w lutym tego roku. Błachowicz zafundował wtedy swojemu rywalowi – Corey’owi Andersonowi ciężki nokaut już w pierwszej odsłonie starcia.
Zobacz także: „Gwarantuję, że McGregor nie zawalczy w 2020 roku” – Dana White o przyszłości Irlandczyka
Źródło: sport.tvp.pl