Na portalu PolskaTimes.pl ukazała się obszerny wywiad, w którym Artur Kornik Sowiński opowiada m.in. o utracie pasa na rzecz Marcina Wrzoska, walce z Łukaszek Chlewickim na gali KSW 38 oraz o tym, jak życie zweryfikowało jego podejście do marzeń o UFC. Popularny zawodnik KSW wypowiada się także na temat Conora McGregora, któremu już w 2011 roku przepowiadał wielką karierę w światowym MMA.

W wywiadzie z portalem Artur Sowiński wyjaśnia, dlaczego pochlebiają mu porównania do Conora, który jest świetnym zawodnikiem i showmanem:

Zazwyczaj porównują nas ze względu na brodę. Tylko że teraz jakieś 80 proc. zawodników MMA ma brody, pozostali są zbyt młodzi i jeszcze im nie wyrosły. (śmiech) Do tego tak jak Irlandczyk często ubieram się w koszulę albo marynarkę. Ale kto nie lubi dobrze wyglądać? M.in. dzięki wspomnianemu Pudzianowi w MMA pojawiły się lepsze pieniądze, więc coraz częściej mogę sobie na to pozwolić. Porównania do Conora traktuję jako komplement, w końcu to persona numer jeden w świecie MMA. Ale też z lekkim przymrużeniem oka. Nie jestem ani tak dobrze ubrany, ani tak bogaty jak on. (śmiech) Pod względem bycia showmanem też dużo mi do niego brakuje. Conor jest niezwykle wygadany, wiele potrafi sobie wyszczekać. Mnie trash talking zawsze wychodził słabo. Nie czuję potrzeby słownych przepychanek z rywalem, jeśli mamy sobie coś udowodnić, zróbmy to w klatce.

Oczywiście, Kornik nie ukrywa, że doskwiera mu myśl o tym, że starcie z Conorem McGregorem przegrał, zwłaszcza, że w miał szansę na uduszenie przeciwnika w pierwszych chwilach pojedynku:

Facet ma w dłoniach cegły. Pamiętam, że po naszej walce głowa pękała mi przez dwa tygodnie. To był twardy pojedynek. Na początku mogłem go udusić, ale nie wykorzystałem swojej szansy. Przez kilka następnych minut z tego powodu cierpiałem, dostałem straszne bęcki w stójce.

Sowiński podkreśla, że już wtedy przepowiadał Conorowi sukces w MMA na poziomie światowym:

Po walce w jakimś wywiadzie powiedziałem, że Conor na pewno trafi do UFC i zostanie mistrzem. Muszę znaleźć tę wypowiedź i pokazać wszystkim, że już w 2011 roku się na nim poznałem!

Z perspektywy czasu Kornik stwierdza jednak, że wzięcie tej walki z McGregorem, było złą decyzją i jest przekonany, że dziś podszedłby do tematu inaczej, a zatem i wynik walki mógłby być inny:

Na pewno miałbym [dziś] większe szanse niż w naszej pierwszej walce. Przyznaję, trochę zlekceważyłem wtedy Conora. Jakkolwiek by to teraz nie brzmiało. (śmiech) Wzięliśmy ten pojedynek trzy tygodnie po KSW 16, na którym wygrałem po decyzji sędziów. Kiedy zadzwonili z Irlandii, czy nie przylecę na walkę z jakimś Conorem McGregorem, zgodziłem się. Nie miałem żadnej kontuzji, ale każdy pojedynek wiąże się z dużym stresem i obciążeniem psychicznym. Zawodnik potrzebuje później chwili oddechu, by napięcie z niego zeszło. Biorąc kolejną walkę nie mogłem sobie na to pozwolić, trzeba było znów wskoczyć w okres przygotowawczy. Człowiek miał już dość sali treningowej. A był maj, wychodziło słoneczko… Trudno zmusić się do czegoś, co robiło się już praktycznie przed chwilą. Do tego mój przeciwnik na KSW był praworęczny, a Conor to mańkut. Musieliśmy opracować zupełnie nową strategię, zaprosić innych sparingpartnerów itd. Z perspektywy czasu uważam, że wzięcie walki z Conorem było złą decyzją. Nie byłem do niej właściwie przygotowany.

Przypomnijmy walkę dwóch przyszłych mistrzów na gali Celtic Gladiator 2: Clash of the Giants  w 2011 roku:

 

A jak Wy oceniacie szanse Artura w walce z Conorem, gdyby dziś zestawiono ich ze sobą? Nie ulega wątpliwości, że trzeba by było rozbudować Stadion Narodowy przed tym starciem. :D

 

źródło: polskatimes.pl, YouTube